Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Zbój dostał pomnik, a czy o obrońcach ktoś pamięta?

W Orelcu w Bieszczadach stanął pomnik zbója karpackiego, z węgierska tołhajem, a po naszemu zwanego beskidnikiem. Mieszkańcy wsi cieszą się z takiego towarzystwa – piszą „Nowiny”. Oj, gdyby to było w dawnych czasach, nie cieszyliby się, ale czym prędzej wzywali pomocy smolaków, aby ci bronili ich życia i dobytku. O zbóju pamięć przetrwała, a kto pamięta o smolakach – dawnych policjantach Województwa Ruskiego? Im bardziej należy się pomnik!


Kat miał tu sporo pracy

Początki zbójnictwa na terenie obecnego Podkarpacia sięgają zamierzchłej przeszłości. Dziś ten przygraniczny region jest najspokojniejszym w Polsce, ale to patrząc w głąb historii, czas wyjątkowy. Przez wieki ludzie żyjący na pograniczu zwykle byli zdecydowanie najbardziej narażeni na napady. Mało bowiem było takich okresów, w naszych dziejach, kiedy to władcy krain z obu stron Karpat żyli w zgodzie. A przecież nawet wtedy napadano na kupców przewożących towary drogami wiodącymi przez przełęcze.

O dużym problemie zbójnictwa świadczy wiele źródeł historycznych, jak też liczne w Beskidach i Bieszczadach legendy. Dość przypomnieć, że nawet samo miasto Biecz, jedno ze znaczniejszych dawnej Polski, ponoć ulubione miasto królowej Jadwigi, jak podaje legenda – założone zostało przez zbójnika Becza. To tu zgodnie z legenda miała istnieć słynna szkoła katów. Świadczy to o skali problemów – zapotrzebowaniu na „mistrza małolepszego”.

Schowani w karpackich górach i lasach

Kim byli zbójnicy zwani beskidnikami, jak też z węgierska mianem tołhajów? Ich pochodzenie było przeróżne, bo to i chłopi, którzy zadarli z dworem, i brali się z Wołochów, którzy wędrowali zboczami Karpat ze swoimi stadami, żywioł „lekki”, a nie pasujący do porządków feudalnego świata. Zbójowali wreszcie szlachetnie urodzeni, dezerterzy i wszelkiej maści przestępcy -„infamisi”, nad których głową wisiał miecz Temidy. Na szczęście dla nich Rzeczpospolita bardzo często nie była w stanie łotrów tych wyprawić tam gdzie było ich miejsce, to jest na drugi świat od miecza lub do sczeźnięcia w zimnym i mokrym lochu. Trudnodostępne puszcze karpackie dawały im świetną obronę, tutaj rzadko sięgała ręka sprawiedliwości. Powstał nawet termin „Republika Karpacka”. W archiwum w Bardejowie zachował się list z początku XV w., w którym przedstawiciele tejże „Republiki” grożą niemieckim mieszczanom tego miasta zemstą za stracenie ich „braci”. Wśród straconych wyrokiem tamtejszego sądu znajdują się nazwiska słowackie, węgierskie, polskie, ruskie, niemieckie. Ta zgraja złoczyńców miała więc charakter międzynarodowy.
Plaga zbójnictwa rozpleniła się nadzwyczajnie w XVII w., w czasach opisanych w sienkiewiczowskich trylogiach. Nastąpił wtedy i trwał przez lata czas, kiedy to całe oddziały wdzierały się na ten teren od południa, docierając aż za Jasło, Sanok i Przemyśl.

Poskromić swawolników

Właśnie wtedy na dziejowej scenie pojawiają się smolacy. Sama nazwa dziś może wydawać się dziwna, a nawet śmieszna. Rzemiosło, które uprawiali było jednak wyjątkowo poważne, a widok smolaka budził w zbójach trwogę. Skąd taka nazwa tej policyjnej formacji. Wywodzi się ją od smolaków, mieszkańców przygranicznych wsi, którzy trudnili się wytwarzaniem smoły. Im to najpewniej wpierw powierzono ochronę granicy. Przemawia za tym fakt, że to miano chyba nie występowało gdzie indziej, i tak np. w Ziemi Krakowskiej, ówczesnych strażników nazywano zazwyczaj harnikami. Ale też być może jak twierdzi Oskar Balzer w „Regestrze złoczyńców grodu sanockiego”, pochodzi od ksiąg, w których zamieszczano zapiski kryminalne, a które nosiły nazwę ksiąg czarnych lub smolnych.
Tej policji dwa obszerne artykuły poświęcił Juliusz Kessler w przedwojennym piśmie „Przegląd Policyjny”. Pisze on, że formacje smolaków były powoływane w XVII i na początku XVIII w. przez sejmiki województwa ruskiego w ziemi sanockiej, a potem przemyskiej i halickiej. W Ziemi Sanockiej, która wiodła prym w zwalczaniu zbójnictwa w różnym czasie liczyły i 20 i więcej smolaków, ale w 1697 nawet 130. W zwalczaniu zbójectwa zasłużyło się wielu, choć wyjątkowa jest tu postać Stefana Tureckiego, który jako rotmistrz smolacki „z narażeniem życia i nakładem własnej fortuny poskramiał swawolników”. W 1699 r. Ziemia sanocka winna mu była aż 8 tys. złotych za schwytanych przestępców. Bandyci z zemsty najechali i zrabowali jego dobra rodzinne w Turce, sam rotmistrz zraniony ledwo uszedł z życiem.

Pomnik dla smolaka

Postawiono pomnik beskidnikowi. Pomysł przedni, bo to kolejna atrakcja turystyczna Bieszczadów, a i przypomnienie nie tylko o pewnej love story, ale i o trudnych dziejach tej części kraju. Na pewno warto pojechać do Orelca i obejrzeć ciosaną postać tołhaja. Tylko, że z tym zbójem to tak jak z Janosikiem. W legendzie, czy w filmie, tylko mu kibicować, natomiast w rzeczywistości był to hultaj, który może i któremuś biednemu pomógł (zapewne nie za darmo), ale kiedy został wreszcie przydybany Orawianie odetchnęli z ulgą. Dobrze więc, że zbój z Orelca, choć budzi respekt, to przedstawiony został jako jeniec z pętami na rękach.

Miejmy jednak nadzieję, że mieszkańcy Podkarpacia nie poprzestaną na tej atrakcji. Może wreszcie nadszedł czas docenienia dawnych obrońców siół i dworów i postawienia pomnika smolakom. Może w miejscu, w którym schwytano znaczniejszego łotra, albo tam gdzie mieszkał któryś ze smolackich rotmistrzów. A może po prostu w miejscowości Smolnik nad Sanem, której nazwa jak podają niektórzy, ma mieć z nimi związek. Smolakom z pewnością pomnik bardziej się należy.

Zdjęcie z serwisu www.naukowy.pl

Napisałem w sierpniu 2009 r.

Komentowanie wyłączone.