Dzisiaj dane mi było wziąć udział w pogrzebie starszego chorążego Jana Kiepury. O jego śmierci w Afganistanie szeroko informowały media. Nabożeństwo odbyło się w Zabierzowie pod Rzeszowem. Było bardzo uroczyste. Uczestniczyło w nim wielu żołnierzy oraz funkcjonariuszy wszystkich formacji mundurowych, wśród nich policjanci. Odczytany został list Prezydenta, przemawiał Minister Obrony Narodowej. Mnie jednak najmocniej w pamięć zapadły słowa żony zmarłego. Ze zrozumiałych względów nie była w stanie sama cokolwiek powiedzieć. Przytoczył je miejscowy proboszcz podczas homilii.
Mówiąc o tym, że trzeba ciągle przygotowywać się na śmierć, w pięknej, o gotyckim wystroju, maleńkiej zabierzańskiej świątyni, powołał się na ostatnią z nią rozmowę. Prosić go miała aby przekazał, że mąż był dobrym i uczciwym człowiekiem. Szedł do sklepu oddać 50 groszy, kiedy okazało się, że wydano mu zbyt dużo. Dbał o rodzinę. Kochał Wojsko.
Tytuł nawiązuje do wypowiedzi Ministra, który m.in. powiedział na trumną Żołnierza, że dziś wszyscy jesteśmy Podhalańczykami. Jan Kiepura służył w 21 Brygadzie Strzelców Podhalańskich.
Najnowsze komentarze