Jak Konrad Wallenrod? Być może jest to trafne porównanie dla jasielskiego Komendanta Policji Państwowej Ludwika Drożańskiego. Okupacja hitlerowska dotknęła go w sposób szczególny. Stracił bowiem syna, który zginął w Auschwitz, a jego rodzinę dotknęły prześladowania. Dlaczegoż więc zdecydował się w środku wojny wstąpić do policji granatowej? Niewykluczone, że właśnie z żądzy odwetu za krzywdy.
Ludwik Drożański przez dwa lata (1922-24) był powiatowym komendantem Policji Państwowej w Jaśle. Potem został przeniesiony do Tarnowa, a następnie Krakowa, gdzie przed wojną dowodził największą jednostką powiatową Policji Państwowej. Po wybuchu wojny, kiedy oddziały niemieckie zbliżały się do Krakowa opuścił miasto i wraz z innymi policjantami skierował się na Wschód, by ostatecznie przekroczyć granicę z Rumunią. W Rumunii, w raz z innymi policjantami został internowany w miejscowości Pitesti.
Do Polski powrócił dopiero na przełomie 1941/1942 r., po agresji Niemiec na ZSRR. Na miejscu dowiedział się o tragicznym losie syna, który zginął w Auschwitz oraz aresztowaniu żony, która trafiła do obozu w Ravensbruku.
To zadziwiające, że w tej sytuacji Drożański zgłosił się do służby w „granatowej policji”. Jako były funkcjonariusz Policji Państwowej miał taki obowiązek. Być może otrzymał rozkaz od przełożonych z Państwa Podziemnego. Często bowiem przedwojenni policjanci byli obligowani do wstąpienia do organów policji aby zdobywać informacje dla polskiego wywiadu i pomagać w ratowaniu ludności. Istnieją jednak przypuszczenia, że mógł to uczynić również z chęci odwetu za doznane z rąk hitlerowców krzywdy.
Drożański został przyjęty i jako major mianowany zastępcą komendanta „policji granatowej” w Krakowie. Jego przełożonym był major Franciszek Erhardt. Obaj rozwinęli aktywną działalność w strukturach polskiej konspiracji, na czele której stał pułkownik Roman Sztaba, oficjalnie komendant Polnische Polizei na Generalne Gubernatorstwo. Ich organizacja miała szczególne znaczenie, oddając ogromne usługi na odcinku wywiadu i kontrwywiadu w aparacie policyjnym nieprzyjaciela. Niestety po kilku miesiącach Gestapo wpada na trop organizacji. Końcem 1943 r. major Ludwik Drożański wraz ze swym dowódcą oraz innymi policjantami -żołnierzami Armii Krajowej zostają rozstrzelani przez Niemców, na krakowskich Krzemionkach. Ich rodziny do dziś nie wiedzą gdzie zostały pochowane zwłoki bohaterów.
Witam, trafiłam na tę stronę i wzruszyłam się bo przeczytałam informację o walce z hitlerowcami w 1943 w Krakowie. Jestem wnuczką Franciszka Erhardt – majora policji , wiem od nieżyjącego już ojca że dziadek zginął rozstrzelany przez Niemców w Krakowie w więzieniu na Montelupi- i nikt nie wie gdzie został pochowany.
Pozdrawiam serdecznie