Już wiosna 1915 r. przyniosła wyswobodzenie z okupacji rosyjskiej. Kąty opuścili Rosjanie na początku maja. Front przesunął się daleko na Wschód. Wioska – jako leżąca na ważnym trakcie – była mocno splądrowana przez kolejne oddziały wojsk. Zapanowała bieda ale i radość z kończącej się – jak uważano wojny. Tymczasem dla mieszkańców wsi miał zacząć się jeszcze trudniejszy czas. Przedstawiam relację Marcina Kwiatka, mieszkańca wsi, który pozostawił ciekawe wspomnienia o latach Wielkiej Wojny.
(Tekst zmodyfikowałem wprowadzając ortografię i interpunkcję według obecnych zasad.)
Niedługo trwała radość wśród ludności cywilnej, że front oddalał się na Wschód. Ucichły odgłosy strzałów armatnich i życie powoli zaczynało wracać do swoich norm. Handel się powoli ożywiał, już można było co nieco kupić towarów pierwszej potrzeby.
W tym czasie Włosi wypowiedzieli Austrii wojnę. W związku z tym posypały się pobory do wojska. Zielone święta w tym roku 1915 wypadły 23 maja. W tym dniu zabrano do wojska pospolitaków do 45 lat życia. Zaraz z miejsca od komisji poborowej z Kątów zabrano w tym dniu około 30 osób. Wieczorem tego dnia płacz po wioskach był niesamowity, bo jest bezlitosna wojna i nie wiadomo kto z niej wróci.
W miesiącu czerwcu, 29 VI tegoż roku, znów pobrano do wojska rocznik 1897. Zabrano ośmiu mężczyzn. Pobrany został w tej grupie Kazecki Aleksander. Młody ten człowiek był na owe czasy postępowym pod względem nauki i wiedzy. Będąc na froncie włoskim w górach Alpach, napisał do gazety „Piast”, w miesiącu czerwcu wiersz pod tytułem „Msza polowa wśród alpejskich skał”. Treść wiersza była bardzo wzruszająca (Na cichy głos dzwonka nisko się chyliły żołnierskie głowy).
I w dalszym ciągu zabierano mężczyzn do wojska do rozmaitych służb wojskowych tak, że do końca 1916 zabrano do wojska mężczyzn do 55 lat. Procent przy poborach był taki wysoki, że został w domu tylko ślepy i kulawy. Po przesunięciu się frontu daleko na Wschód i Północ zaczęły przychodzić smutne wiadomości o zabitych i rannych. Do pierwszych, poległych na froncie wschodnim należeli Źrebiec Józef s. Andrzeja i Kazecki Józef syn Jana, a na froncie włoskim pierwsi zostali zabici Bilski Jan, Żarnowski Paweł, Parylak Antoni i Ziomek Jan. Tak, że do końca wojny straty w zabitych i zaginionych dochodziły około 30 mężczyzn.
Przez cały czas trwania wojny zabierano rolnikom zboże, tak zwana rekwiracja, chociaż tego zboża, na gospodarstwach było niezawiele, bo nie miał kto pracować, a tylko same kobiety i dzieci do lat 16.
Fragment zdjęcia ze Stadtarchiv Herford z portalu archiveowl.wordpress.com. Przedstawia austriackich żołnierzy prowadzących bydło zarekwirowane mieszkańcom wsi.
Najnowsze komentarze