Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Byłem na otwarciu wystawy rzeźbiarza z Roztok

Andrzej TarkaWe wtorek byłem na otwarciu wystawy Pana Andrzeja Tarki z Roztok. Znana to postać w okolicy i coraz popularniejsza. Zapalony rzeźbiarz w drewnie, bardzo pracowity, a do tego pogodny człowiek. Do tej pory miałem okazję podziwiać jego dzieła „na mieście” podczas różnych kiermaszów. Wreszcie nadarzyła się okazja poświęcić na to nieco więcej czasu. Eksponaty wystawiono w Gminnym Ośrodku Kultury w Tarnowcu.  

A. Tarka – zdjęcie z portalu Wirtualność.pl.

Pana Andrzeja Tarkę, odkąd go poznałem, miałem za artystę. Widziałem jak wyrabiał cuda, prawdziwe cuda. Tyle, że z zupełnie innego niż dziś wymiaru. Dotyczyły one… kondycji mojego fiata 126p., zdobyczy roku 1994. Cudo miał też w garażu – mercedesa – popularną, niezniszczalną „beczkę”.  Wyfroterowany w nim był każdy detal, pod i nad maską z trójramienną gwiazdą w srebrnym okręgu. Na tamte czasy to było zjawisko.

Ale żeby robił w drewnie? Strugał anioły i Chrystusy frasobliwe, Żydy na szczęście i grajki wiejskie? To było dla mnie zaskoczenie, kiedy na jakimś kiermaszu zobaczyłem uśmiechniętą znajomą twarz z pokaźną brodą nestora. Nad wesołymi oczyma już nie było czapki z daszkiem nadającej wyrazu amerykańskiego choppersa …. ale kapelusz retro świetnie komponujący się postacią ale i tymi brodatymi, co spod jego ręki wyszły z kawałków drewna. „Rzeźbię w korze z czarnej topoli – mówił, – i w lipie… od dawna rzeźbię.”  Od tej pory jakby namnożyło się go wszędzie, w mieście często go można spotkać podczas różnych kiermaszów i wystaw, no i w Internecie.

kania i tarka

Kiedy tylko dowiedziałem się o wtorkowej wystawie, zaraz dopasowałem swój harmonogram. Chyba z przejęcia przyszedłem jako jeden z pierwszych. Pan Andrzej w czerwonej koszuli, broda jakby nieco dłuższa – witał z nieskrywaną radością. Była okazja żeby dowiedzieć się co nieco. Miałem chytry plan aby wydobyć z rozmówcy jego recepturę na stworzenie udanej rzeźby z drewna. Zamierzenie  zrealizowałem w stu procentach. Informacja co prawda ściśle tajna ale waga społeczna tak duża, że grzechem byłoby nie wyjawić jej światu. Uwaga oto recepta: w udanym rzeźbieniu chodzi mianowicie o to aby z kawałka drewna wydłubać  i wyrzucić wszystko to co niepotrzebne…

Dwóch było bohaterów wieczoru. Pierwszym Pan Tarka, a drugim Pan Jacek Kania z Tarnowca. Style obu rzeźbiarzy różniły się mocno, a nawet kolorystyka, co nieco przewrotnie ujął  prowadzący – wskazując na naszego brodatego artystę, że niby znajduje się „po ciemnej stronie mocy”. Jego rzeźby z czarnej topoli mocno kontrastowały z sepią wytworów Kani.

Na koniec parę słów o części oficjalnej i artystycznej poprzedzającej czas zapoznania się z pracami artystów. Wójt Wójcik podziwiał ludzkie pasje twierdząc, że artyści zmieniają świat na lepszy, piękniejszy. Chwalił się, że artystów w gminie wielu. Bardzo udana była część artystyczna.  Młodzież śpiewała i recytowała. Teksty były o drewnie, o lalkach z drewna, a nawet o … miłości z drewna. Teraz już wiem, że nie tylko można kochać drewno i wyroby z niego ale i obdarzać innych drewnianą miłością.

Wystawa była udana, niezła frekwencja i trochę nieoczekiwane spotkania po latach z kilkoma ludźmi. Fajnie było.

Komentowanie wyłączone.