Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Kilka ciekawostek na temat Jasielskiego latem 1920 r.

JasloMinęła rocznica Bitwy Warszawskiej. Pojawiło się na ten temat – zresztą jak co roku – wiele publikacji. Niestety od lat niewiele na temat wojny polsko-bolszewickiej w odniesieniu do powiatu jasielskiego. Skoro więc podczas moich dotychczasowych poszukiwań natrafiłem na kilka ciekawostek na ten temat, wypada się nimi podzielić. Wiele się bowiem ciekawego wydarzyło tutaj latem pamiętnego 1920 r. 

Wiadomo, że armia bolszewicka na nasz teren nie dotarła. Groźba inwazji wpływała jednak mocno na życie mieszkańców Jasielskiego. Tutejsi ludzie ponosili wysiłek walki z najeźdźcą. Wiemy, że wielu mężczyzn walczyło na frontach, a wieś –  tak dotkliwie doświadczona Wielką Wojną, kiedy to kilkukrotnie przechodził tędy front – musiała oddawać znaczną część plonów. To jednak nie wszystko.

„Pożyczka Odrodzenia”, „herbaciarnia” i „kuchnia amerykańska”

pozyczka odrodzeniaW czasie zbliżającego się zagrożenia najazdem bolszewickim mieszkańcy powiatu aktywizowali się wspierając wojsko i policję oraz udzielając pomocy uciekinierom ze Wschodu. Organizacje polityczne zaprzestały walki ideologicznej, wszyscy niemal wsparli rząd. W Jaśle i okolicznych miejscowościach odbywały się wiece, których celem było nakłanianie ludności do wykupu pożyczki tzw. Odrodzenia. Obecnych na nich mężczyzn zachęcano do wstępowania do wojska.

Ilustracja: Plakat z 1920 r. zachęcający do wykupywania „Pożyczki Odrodzenia Polski”. Foto z portalu Europeana.eu.

Dla żołnierzy jadących na front Koło Pań w Jaśle zorganizowało na stacji kolejowej w Jaśle specjalną „herbaciarnię”. Urządzano w niej poczęstunek dla żołnierzy. Jednocześnie, podczas poczęstunków, jaślanki miały wśród gości wypatrywać maruderów. Ich postawę piętnowano, zachęcając do szybkiego wyjazdu na front.

W jednym z policyjnych raportów natrafiłem na informację o funkcjonowaniu w przełomowym czasie w Jaśle tzw. „kuchni amerykańskiej”. Nie znalazłem informacji, czym różniła się od zwykłej kuchni. Faktem jest jednak, że jej klientami byli uchodźcy ze Wschodu i ludzi biedni.

Stacjonował tu batalion wojska

W sierpniu do Jasła wmaszerowało kilkuset żołnierzy. Postanowiono, że tutaj właśnie zakwaterowany zostanie Baon Zapasowy 48 pułku piechoty strzelców kresowych. (Wywodził się on z przybyłej z Francji Armii Hallera). Od 25 sierpnia do 27-28 września, w Jaśle i najbliższych miejscowościach, wynajmowano kilka budynków na potrzeby armii. Wpadł mi w ręce protokół szkód, który spisano po opuszczeniu lokali przez żołnierzy. Wynika z niego, że na potrzeby wojska użyczono całe bądź w części obiekty w Jaśle: 1) Szkoły Ludowej im. Staszica, 2) Szkoły Wydziałowej Żeńskiej, 3) Szkoły Wydziałowej Męskiej, 4) Towarzystwa „Jeszurum”, 5) Filii Gimnazjum Męskiego, 6) tartaku Goldflussa, 7) Gimnazjum Męskiego oraz w Dębowcu: budynek szkoły 4-klasowej oraz budynek Zakonu Księży Saletynów. Do użytku armii oddano też prawdopodobnie jedną stajnię majątku w Gorajowcach – na pomieszczenie 30 koni oraz taboru.

 protokol

Ilustracja: fragment protokołu z nazwiskami osób oceniających wysokość powinności Starostwa Jasielskiego wobec użyczających pomieszczeni dla wojska.

Baon zapasowy zajmował  się głównie wyszkoleniem rekrutów. Trwało ono w tamtym czasie 4 tygodnie . Mieszkańcy Jasła i okolicy musieli więc oglądać ćwiczenia marszowe oddziałów po jasielskich i dębowieckich drogach i polach. Ciszę przerywały wystrzały z karabinów, nowi żołnierze wprawiali się w posługiwaniu się bronią palną.

Ukraińska szkoła oficerska w Jaśle

Nie tylko polscy żołnierze zaludnili w tym czasie nasze miasto. Latem 1920 r. do Jasła zawitała oficerska szkoła zaprzyjaźnionej armii ukraińskiej. Zakwaterowano tu 400 uczniów wraz z 70 oficerami. Jej obecność została przyjęta przez mieszkańców z mieszanymi uczuciami. Świeża była pamięć o niedawnych walkach z Ukraińcami o Lwów i Małopolskę Wschodnią. Ponadto obecność tak wielu ludzi powodowała większe trudności z zaopatrzeniem i wzrost cen towarów codziennego użytku. Policja tutejsza spodziewała się negatywnego wpływu na Łemków. Obawiano się agitacji antypolskiej wśród mieszkańców południowej części powiatu. 25 sierpnia elewi opuścili Jasło, przenosząc się na Wschód, do Stanisławowa. Jednak jeszcze przez kilka miesięcy pozostawało w naszym mieście kilku żołnierzy ukraińskich. W październiku mieszkali tu trzej oficerowie, aspirant oficerski i sanitariuszka. Swój pobyt tłumaczyli przedłużającym się urlopem, a jeden z nich nawet pracował w rafinerii.

Młodzież wspiera Policję Państwową

Znaczący wzrost zaludnienia miasta powodował problemy porządkowe. Jednocześnie w tym wyjątkowym czasie Policja Państwowa została zobowiązana do bliskiego współdziałania z wojskiem i wykonywania zadań kontrwywiadu i żandarmerii wojskowej. Główne siły skierowano na ściganie dezerterów, agitatorów komunistycznych i zapobieganie sabotażom. Na przykład na każdym moście wyznaczano warty aby nie dopuścić do ewentualnego wysadzania tak ważnych strategicznie obiektów. komendant-Paweł-KuziaDlatego w  lipcu 1920 r. przystąpiono w Jaśle do stworzenia Straży Obywatelskiej, która miała wspierać Policję Państwową. W szeregi straży wstąpili głównie uczniowie jasielskiego gimnazjum. Organizacja ta począwszy od 20 sierpnia działała kilkanaście dni. Została zlikwidowana z chwilą normalizacji sytuacji i rozpoczęcia nauki szkolnej. Jej krótka działalność spotkała się z wysoką oceną komendanta jasielskiej policji komisarza Pawła Kuzi, który na początku września raportując do swoich policyjnych przełożonych w Krakowie oceniał, że „pełni ona służbę ku zupełnemu zadowoleniu”.

Na zdjęciu powiatowy komendant Policji Państwowej w Jaśle – komisarz Paweł Kuzia.

Zwalczanie dezercji

Jak wspomniano, dużym problemem było zjawisko dezercji, uchylanie się przed rekrutacją, ucieczki z wojska, czy też bezprawne przedłużanie urlopów. Chociaż nastrój w powiecie jasielskim był patriotyczny, a pochodziło stąd wielu ochotników. Duże znaczenie, dla mieszkańców tego terenu, na którym w owym czasie politycznie przeważał PSL-„Piast”,  miała odezwa z 30 lipca stojącego na czele Rządu Obrony Narodowej Wincentego Witosa. Przypomnijmy, że wzywał on do walki z dezerterami: „Pędźcie precz ze wsi i zagród swoich tych, co z wojska uciekli, bo oni honor narodu splamili, pogardę okażcie tym, co w chwili, gdy Ojczyzna w niebezpieczeństwie, gdy Wam grozi zhańbienie i zbezczeszczenie, siedzą w domu, od służby wojskowej się uchylają.

Problem dezerterów dotyczył wszystkich nacji, również Polaków. Zwłaszcza tych, którzy zakosztowali już „uroku wojny” walcząc pod Austrią albo potem z Ukraińcami. Jednak w zdecydowanie większym stopniu niż Polaków – mniejszości narodowych: Łemków i Żydów. W maju 1920 r. Komenda Policja Państwowa raportowała do Krakowa, że 50% „popisowych” z Łemkowszczyzny nie usłuchało wezwania do poboru. Z tych, którzy przyszli, a uznano ich za zdolnych do służby wojskowej, aż 80% nie zgłosiło się na wezwania. Część z nich ukrywała się po lasach, część uciekła na południową stronę Karpat do Czechosłowacji.

Podobna sytuacja dotyczyła tutejszych Żydów. W grudniu 1920 r. komendant policji w Jaśle, w piśmie do Wydziału II (kontrwywiadu) WP w Nowym Sączu podawał, że nie stwierdzono wystąpień jasielskich Żydów po stronie nieprzyjaciół, jednak zauważył, że 75% Żydów przeznaczonych do służby wojskowej uniknęło jej uciekając do Czechosłowacji, Niemiec albo do Stanów Zjednoczonych.

Władze często organizowały obławy na dezerterów. W akcje te angażowano policjantów, żandarmów wojskowych oraz żołnierzy ze wspomnianego 48 batalionu Strzelców Kresowych. Wiosną i latem 1920 r. obławy organizowano nawet co kilka dni.

Sama Policja Państwowa na co dzień zatrzymywała nawet po kilkudziesięciu mężczyzn unikających poboru albo ociągających się z powrotem do swych jednostek. Jak wynika ze statystyk Ekspozytury Śledczej Powiatowej Komendy Policji Państwowej, od  tylko od 1 stycznia do końca października 1920 r., policjanci z posterunków powiatu jasielskiego i z jasielskiej Ekspozytury Śledczej PP dokonali zatrzymań blisko tysiąckrotnie mężczyzn uchylających się od służby wojskowej.

Zwalczanie agitacji

Mimo napiętej sytuacji w czasie sierpniowego przesilenia rozmiary antypaństwowej agitacji w tym trudnym czasie w tym powiecie były stosunkowo niewielkie. Z policyjnych statystyk wynikało, że od 1 stycznia do ostatnich dni sierpnia jasielska policja odnotowała zaledwie 5 przypadków wrogiej agitacji i 2 przypadki szpiegostwa. O tym, że sytuacja znajdowała się pod kontrolą Policja Państwowa na bieżąco informowała władze policyjne i wojskowe.

Zgłaszano o radykalnych wypowiedziach różnych osób, ale często nie znajdowały one potwierdzenia. Okazywało się zwykle, że dyktowane były chęcią zaszkodzenia konkretnym osobom.  Znamienny był tutaj przypadek ówczesnego posła na Sejm Jakuba Madeja z Ujazdu.  Do policji wpłynęło doniesienie, że uprawia on antypaństwową propagandę, obiecuje ziemię za darmo, a komentując negatywne rozstrzygnięcia sejmowe dotyczące reformy rolnej, Madej miał się wyrazić, że w Polsce „nigdy nie było i nigdy nie będzie porządku, gdy przyjdą bolszewicy to zrobią porządek.” W związku z tym wywiadowca ekspozytury śledczej Stanisław Iskierski rozmawiał z parlamentarzystą. Poseł wytłumaczył mu, że jest to nieporozumienie. Jego zdaniem było to oczernianie ze strony ludzi, którym wyznaczył kontyngenty zboża i którzy obawiają się, że wyznaczy im kolejne.

Jasło Fara 1920Mieszkańcy jasielskiego byli nastawieni antybolszewicko i współdziałali w ograniczaniu wrogiej agitacji. Pozwolę sobie przytoczyć tu przypadek ujęcia agitatora w niedzielny dzień pod jasielską farą. Wspomniany policjant Iskierski, który formalnie przeprowadził zatrzymanie, opisał w protokole przebieg zdarzenia, do którego doszło 11 lipca 1920 r. Z jego ustaleń wynikało, że agitator ujawnił się około godz. 10, kiedy w pobliżu kościoła pw. Najświętszej Marii Panny przebywała większa liczba ludzi. Miał on zniechęcać do służby wojskowej mówiąc: „Jak są głupcy to niech idą do wojska” i że „jak przyjdą bolszewicy to będzie lepiej!” Zareagowali na to naczelnicy gminy Hankówki Jan Kosiba oraz Brzyszczek Piotr Juszczyk, a także jaślanin z Błoni Antoni Strugała, którzy zdecydowali się zeznawać w tej sprawie. Zatrzymanym okazał się człowiek 41-letni mieszkaniec powiatu sanockiego, od pewnego czasu zamieszkały w Sobniowie.

Na zdjęciu: Jasielska Fara na pocztówce z 1920 r. Fotografia z portalu Fotopolska.eu.   

Zdjęcie główne: Orzeł nad płytą Grobu Nieznanego Żołnierza w jasielskim parku. Z portalu Polskaniezwykla.pl.

 

Komentowanie wyłączone.