Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Jak chłopi spod Tarnowca oszustów sądzili

Ostatnio w kilku gazetach znalazłem opisy oszustw, jakie są obecnie stosowane przez rożnych cwaniaków. Podano, że coraz częściej mamy do czynienia z tzw. przebierańcami. Przestępcy podają się bowiem za policjantów lub innych mundurowych, a nawet – aby osiągnąć swój cel – zakładają uniformy. Jednak nie jest to wcale nowy pomysł. W Jasielskiem jeszcze za Babki Austrii zdarzyli się tacy, co używali tego samego „patentu”. Dowiedziałem się o tym ze wspomnień Józefa Fabera z Potakówki. Przenieśmy się w czasie do jego wsi, mniej więcej w 1905 roku.

Opis czynu

„Do niejakiego Kani, kulawym zwanego, który się lubił procesować – pisze Faber – , przyszło wieczór dwóch mężczyzn ubranych tak jak woźni sądowi. Przybyli bili do drzwi wołając by jem otwierano. Kania już spał kiedy się zerwał ze snu i otworzył drzwi pytał się kto i po co idą do niego. Przybyli powiedzieli mu że są woźnymi sądowymi i przyszli do niego po sztraf [zapłatę grzywny – przyp. MS], który wynosi pięć koron. Kania usprawiedliwiał się, że on już w sądzie wszystko zapłacił. Odpowiedzieli mu by płacił bo będzie źle. (…) Kania pięć koron zapłacił i odebrał kwit. Na drugi dzień Kania opatrzając kwit spostrzegł, że to opakowanie z tytoniu. Kania podniósł lament.”

Postępowanie przygotowawcze i modus operandi

Na wsiach w tamtych czasach sami gospodarze, w razie potrzeby stawali się policjantami. Brali udział w wartach, kiedy było trzeba – uczestniczyli w pościgu, nawet prowadzili śledztwa. Szybko okazało się, że przebierańców widział jeden z sąsiadów. Chłop podumał, pokojarzył i zaraz doszedł kim mogli być fałszywi woźni. Okazało się, że to nie kto inny tylko dwaj 18-letni młodzieńcy.

Potakowscy śledczy ustalili, że sprawcy w szczegółach zaplanowali „numer”. Aby zyskać odpowiedni wygląd założyli na siebie płaszcze wojskowe, które wtedy sprzedawano na tandecie. „Image” uzupełnili wysokimi, „urzędowymi” czapkami. Zrobili je sami, sklejając je z czarnego papieru z worków po cukrze. Jeszcze tylko wystarczyło uzbroić się w groźną minę i zaskoczyć zaspanego człowieka.

Na zdjęciu Józef Faber – wójt gminy zbiorczej w Tarnowcu. ludowiec, spółdzielca. Fotografia z książki Franciszka Dubiela”Gmina Tarnowiec, Dzieje dawne i współczesne”, Rzeszów 1994.

Proces

Nie znano wtedy pod Tarnowcem terminu „przewlekłości procesowych”. Może i dobrze. Skoro byli pokrzywdzeni, świadkowie i sprawcy, sąd sam znalazł się na miejscu. Kania skorzystał z instytucji „zażądania prawa”. Wójt z ławnikami nie zwlekali długo. Sąd w ich osobach wezwał czym prędzej oskarżonych i ich rodziców. Sprawę wyjaśniono, a młodym oszustom dano prawo obrony. „Ci jednak milczeli”- skwitował kronikarz krótko odmowę  składania wyjaśnień.

Wyrok

Sprawiedliwość zadziałała bezzwłocznie. Krótka narada i wójt ogłosił wyrok. Po pierwsze, młodzi oszuści musieli zwrócić przywłaszczoną kwotę. Ale nie od razu – dano na jej zebranie 7 dni. Kuratorami, czuwającymi nad wykonaniem kary mianowani zostali ich właśni rodzice i opiekunowie. Po drugie, które stało się pierwszym, bo natychmiast wymierzono karę za pomysłowość. „Za to, że się podszyli za osoby urzędowe i naszli gospodarza nocą – przedstawiał uzasadnienie wójta kronikarz – każdy dostanie po pięć buków. Chłostę wykonają ojciec i opiekun na swoim podopiecznym.” Jak z tego wynika, resocjalizacją objęci zostali również ci, którzy przygotowywali podsądnych do dorosłego życia.

Wykonanie kary

„Ojciec oskarżonego syna złapał za kołnierz i rzucił go na ławę, wziął kij i wymierzył mu zasądzoną chłostę. Bił siarczyście. Drugi położył się sam a opiekun dość oględnie rachując [czyżby dołożył od siebie?] uderzał kijem.” To już ostatni – przyznacie – mocny w wymowie, epizod tej opowieści.

Nie tolerowano oszustw w tamtych czasach. A dziś – choć w karaniu tak prostych metod się nie używa – czy też stanowczo nie powinno się ścigać cwaniactwa?

Na zdjęciu głównym – kapliczka w Potakówce (foto z portalu Zabytki-Podkarpacie.pl).

 

 

Komentowanie wyłączone.