Nie spełniły się oczekiwania jakie wyrażał starosta jasielski Juliusz Marossanyi, który po rozpracowaniu siatki komunistycznej w październiku 1933 r., już w trakcie procesu, do władz wojewódzkich w Krakowie pisał, że należy przyjąć, iż „przez dłuższy okres czasu partia komunistyczna nie wznowi swej wywrotowej działalności na tut. terenie.” Przywódcy komunistów siedzieli w więzieniu, a w tym czasie ich towarzysze wprowadzili terror w Harklowej i okolicy.
Tak, to komuniści
W kilka dni po pierwszym podpaleniu w Harklowej podejrzenia policji pod adresem sympatyków czerwonego reżimu potwierdziły się. W okolicy pojawiły się ulotki, w których grożono spaleniem osobom występującym przeciw komunistom i współpracującym z władzami w ich zwalczaniu. Znamienne było też wybranie „na pierwszy ogień” budynków wójta Ducala – to jego podejrzewano o „wsypanie” jednej z członkiń siatki komunistycznej. Ponadto, starostwo i policja w Jaśle, zaczęła otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami. W listach tych autor domagał się zwolnienia aresztowanych.
Na zdjęciu Sąd okręgowy w Jaśle, zdjęcie z 1925 r. Przy sądzie funkcjonowało więzienie. Foto ze strony http://www.kartki.umjaslo.pl.
W związku z wysoką rangą sprawy śledztwo przejęła policja wojewódzka – Urząd Śledczy z Krakowa. W Harklowej szybko reaktywowano też posterunek policji, składający się z dwóch funkcjonariuszy mających baczenie na rozwój sytuacji. Zgodnie z główną hipotezą, która zakładała, że sprawcami są komuniści – wytypowano podejrzanych. W pierwszej kolejności osoby odwiedzające więzionych działaczy w Jaśle. Objęto ich obserwacją. Działania te dały ciekawe wyniki. Policjanci ustalili, że siostra zatrzymanych skrycie kontaktowała się ze znanymi z komunistycznych przekonań Michałem G. z Harklowej, ale też z Piotrem S., który mieszkał w powiecie gorlickim.
Ten drugi trop był kluczowym dla sprawy. Po sprawdzeni okazało się, że autorem listów z pogróżkami i plakatów był właśnie Piotr S. W grudniu 1933 r. doszło do likwidacji szajki. Zatrzymanych zostało ponad 20 osób. W tym wspomniana do tej pory czwórka. Większość przyznała się do członkostwa w Komunistycznej Partii Polski, część do podpaleń. Dziesięć osób skazano. Członkowie organizacji, oprócz dwóch głównych sprawców Michała W. i Stanisława B., zostali oskarżeni w trybie zwykłym i otrzymali wyroki od 2 do 10 lat.
Podpalacze przed sądem
Michał (Józef) W. i Stanisław B. sądzeni byli w trybie doraźnym. Sadzono ich w Jaśle w styczniu 1934 r. Zainteresowanie procesem było duże. W prasie krajowej pojawiały się „przecieki” ze sprawy. Końcem grudnia 1933 r. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” w „Kronice jasielskiej” wracając do poprzedniej publikacji z zatrzymania podpalaczy, podawał nazwiska obu oskarżonych. Powołując się na własne źródła redakcja informowała, że B. przyznał się do przynależności do partii komunistycznej działając z jej ramienia. Za podpalenia miał otrzymywać każdorazowo 100 zł.
Proces został zrelacjonowany m.in. w piśmie „Na Posterunku”, w artykule podkomisarza Józefa Kuziela pt „ W obronie kamratów”. Tak opisuje on atmosferę tej rozprawy: „Krótki styczniowy dzień dobiegał końca i na ulicach zapłonęły już światła gazowych lamp. Nieliczni przechodnie, zasypywani warstwami śniegu, zdążali w kierunku jasno oświetlonego gmachu sądu okręgowego, przed którym zdwojone posterunki policyjne z dużą dokładnością poddawały badaniom osoby wchodzące. Na korytarzu grupki ludzi prowadziły między sobą ożywione dyskusje na temat przypuszczalnego wyrok sądu doraźnego. Bywalcy sądowi twierdzili, że w Jaśle widzieli już kata.”
Według relacji podkomisarza, Michał W. podczas procesu miał twarz zastygłą. Natomiast jego młody kompan reagował zupełnie inaczej. Załamany, krył twarz w dłoniach i co jakiś czas wybuchał „spazmatycznym płaczem”. Wyrok sądu był surowy. Młodszy z mężczyzn słyszał wyrok dożywotniego więzienia. Dla starszego orzeczono … karę śmierci przez powieszenie. Podczas czytania uzasadnienia młodszy zalewał się łzami, starszy zaś pochylił głowę i opadł na ławkę. Wyrok śmierci miał zostać wykonany w ciągu 24 godzin, jedynym ratunkiem było ułaskawienie przez Prezydenta RP.
Czy do wykonania wyroku doszło, czy też nie? Nie wiem, nie napisano o tym w żadnym miejscu, które w sprawie tej zwiedziłem. Jeśli informację taką znajdę – nie omieszkam o tym powiadomić. Na koniec cytat z pisma starosty, który relacjonując wydarzenia władzom wojewódzkim podkreślił, że choć podpaleń dokonywali komuniści, to jednak podłoże tych wydarzeń raczej miało charakter osobisty aniżeli polityczny.
Napisałem na podstawie:
Archiwum Państwowe w Przemyślu, Starostwo Powiatowe Jasielskie, Raporty Sytuacyjne sygn. 19; Józef Kuziel podkomisarz PP, W obronie kamratów, „Na Posterunku” nr 44 z 1934 r;
Kronika jasielska „Ilustrowany Kuryer Codzienny” nr 360 z 30 grudnia 1933 r.
M. Krzysztofiński, Komuniści na Rzeszowszczyźnie 1918-1944/1945, Rzeszów 2010.
Najnowsze komentarze