Dziadek Źrebiec był kawalerzystą, w starszym już będąc wieku potrafił jadąc na starym Kasztanie popisać się sztuczką. I sąsiad Lorenc też był ułanem, a ten nawet zdrowie w tej służbie stracił. Wielu z Jasielskiego, służyło „przy ułanach”. Niestety, nikt chyba nie zebrał bliższych informacji na ten temat. Tymczasem już w czasach austriackich mieszkańcy naszego powiatu wchodzili w skład Cesarsko-Królewskiego Pierwszego Pułku Ułanów. Piszę o tym, bo właśnie wpadło mi w ręce pismo z listopada 1918 r. Komisarz powiatowy wzywał, aby wszyscy z naszego powiatu, którzy służyli w Pierwszym Pułku, stawili się do miejscowości Klucze pod Olkuszem i podjęli służbę w polskiej już kawalerii.
Pomyślałem, że wkleję fragment dokumentu. Przecież tradycje ułańskie odżywają. Od pewnego czasu w Jaśle możemy podziwiać kawalerię. Podczas świąt państwowych poczet sztandarowy Szwadronu Niepołomice tworzył wspaniałą oprawę. O pierwszorzędnej organizacji i wyszkoleniu naszych ułanów możemy przekonać się podczas imprez, takich jak np. „Memoriał Hubala”. Może czas zacząć zbierać informacje o dawnych ułanach Jasielszczyzny?
Przy okazji fragment wspomnienia jednego mieszkańców Kątów, który jako mały dzieciak przyglądał się manewrom ułańskim w tamtej okolicy tuż przed wybuchem wojny.
Pamiętam ułanów jak dzwonili ostrogami. Kiedy przychodzili na urlop, w mundurach szli do kościoła i mieli przy butach ostrogi. Była to ciężka służba. Nocował w Kątach razu jednego niejaki Pec z Grabiu. Strasznie narzekał na to co wyprawiano z nimi w wojsku. Trzeba było być bardzo silnym w rękach i nogach i mieć wielki spryt aby wskakiwać na konia w biegu, panować nad koniem i wykonywać wszystkie komendy. Rygor był straszny i łatwo można było podpaść i dostać karę. Chłop mówił takie słowa, że czasem „żałuje, że go matka urodziła”.
Przed samą wojną były manewry. Widziałem jak ułani jeździli po Grzywackiej i Winnicy. To było po żniwach i po ścierniskach konie ciągnęły działa. Jeden żołnierz został ukarany i siedział w grubie [piwnica w ziemi] o chlebie i wodzie. Był tu taki oficer z wieloma gwiazdkami i sprawdzał żołnierzy. Wyjął chusteczkę – była biała jak śnieg. Tą chustką przetarł po sierści konia. Na chustce pojawił się brud i żołnierz trafił do karcu. Myśmy go żałowali, bo jak koń miał być czysty, kiedy konie trzymało się u chłopów w boiskach? A przecież po żniwach się młóciło i kurzu było pełno wszędzie.
A oto fragment wspomnianego pisma Stanisława Szymańskiego do magistratu Jasła i gmin w powiecie o zgłaszanie się tutejszych ułanów do Wojska Polskiego. Pismo datowane jest na 15 listopada 1918 r.
Zdjęcie główne M. Woźniak z Jaslonet.pl. – Ułani na ulicach Jasła.
Najnowsze komentarze