Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

O galicyjskich żandarmach (14). Gorący Polak w pikelhaubie austriackiego żandarma

pickelWiększość korpusu żandarmskiego w Małopolsce stanowili Polacy. Zresztą Polakami i patriotami byli urzędnicy i starostowie. W roku 1918, ostatnim roku Wielkiej Wojny nastawienie narodowe, antyaustriackie było coraz silniejsze. Tadeusz Spiss, który był w tamtych czasach starostą w Łańcucie, a w przyszłości m.in. w Rzeszowie, zastanawiał się nad stanem, ducha żandarma łańcuckiego Dysia, Polaka – strażnika upadającego reżimu.

Żandarm Dyś stanął przed sądem wojskowym, bo dopuścił do uwolnienia przez leżajską młodzież zatrzymanego legionisty. Podczas eskortowania żołnierza żandarma otoczyli bardzo młodzi ludzie. Funkcjonariusz działał nieudolnie. Pomimo, że dysponował karabinem z bagnetem, nie użył broni, ostatecznie kapitulując przed młodzieżą. Dlaczego tak się stało?

„Chyba każdy przyzna – pisze Tadeusz Spiss – że w małem miasteczku jakim jest Leżajsk nie było tylu podrostków, aby mogli być groźni dla żandarma, uzbrojonego w karabin i bagnet. Czy naprawdę nie było możliwem dla tego żandarma zdobyć się na taką energię i wysiłek fizyczny, aby dziatwę oblegającą go odpędzić? (…) Czy jednak na widok tej dziatwy nie przemówiło do niego serce? Czy nie poczuł się solidarnym z tą dziatwą? A zresztą przecie on pochodził z tych okolic, przecie wielu z tej dziatwy to byli jego znajomi. Jakże mógł wobec nich robić użytek z broni?”

Zachowanie młodzieży było piękne jako objaw woli narodu. Ale jak nazwać zachowanie Dasia? Po groźbą najsurowszych kar funkcjonariusz musiał wypełniać swoje obowiązki. Za to wielu żandarmów w czasie przełomu listopadowego prześladowano, pozbawiano ich dobrego imienia. A przecież wśród nich byli ludzie, którzy czuli się Polakami i nawet w służbie Austro-Węgier – jak ten  – starali się działać na rzecz przyszłego polskiego państwa.

„Czy pomyślał ktoś o Dasiu i tylu innych, nieraz w pikielhaubie austriackiego żandarma, gorąco czujących Polakach?” – Takie pytanie postawił starosta.

Napisałem na podstawie wspomnień Tadeusza Spissa „Ze wspomnień c.k. urzędnika politycznego”, Rzeszów 1936.

Na zdjęciu pikelhauba jednego z jasielskich żandarmów.

 

 

Komentowanie wyłączone.