Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

O staropolskich problemach skarbówki na naszym Pogórzu

O kryminalnych sprawach czytamy często, a o niegdysiejszej przestępczości gospodarczej, albo skarbowej mało kto napisze. Jasielskie w czasach staropolskich było terenem, gdzie toczyła się ostra walka skarbówki z ówczesnym biznesem. Walka, o to, czy żywy pieniądz do skarbu koronnego, czy też do kieszeni tutejszych panów szlachty i mieszczan wpadnie. Przedsiębiorczy mieszkańcy Jasielskiego luki w systemie celnym wykorzystywali, a i „trefnym” towarem się nie brzydzili. Ba, sami trudnili się na przykład przemytem. Jegomości królów i dobra Skarbu Korony, zdaje się, za niewiele mieli.

Dowodzą tego choćby dane zapisane w księgach bieckich. Często w nich można znaleźć odniesienia do naszej obecnej Jasielszczyzny. Oto kilka przykładów z opracowania profesora Franciszka Bujaka „Materiały do historii miasta Biecza 1361-1632”.

Sól ruska solą w oku ostatniego z Jagiellonów

Już dla Zygmunta Augusta utrapieniem byli tutejsi panowie, którzy nijak nie chcieli soli z żup krakowskich kupować, bo woleli z Rusi tańszą pozyskać. Tymczasem przychody z kopalni małopolskich stanowiły podstawę budżetu króla. Dlatego 22 października 1549 r. ostatni z Jagiellonów wydał specjalny uniwersał w tej sprawie, zakazując sprowadzania soli ruskiej „tołpiastej” zamiast krakowskiej „cetnarowej”. Rozmiar nielegalnego zjawiska musiał być znaczny skoro władca przy tym stwierdził, że na Pogórzu (tak nazywano ten teren) wszystkie miasta i wiele wsi używa soli ruskiej. Król polecił starostom i ich zastępcom publicznie ogłosić ten zakaz w dziewiętnastu miastach, przy tym w pierwszej kolejności wymienił Biecz, Żmigród, Duklę, Dębowiec i Jasło. Konsekwencje dla nie stosujących się do obowiązujących zasad miały być dolegliwe. Król ogłaszał,że każdy, u kogo znaleziono by sól ruską, ponieść miał karę 14 grzywien, sól ulegała konfiskacie.

Urzędnicy kontroli skarbowej w akcji

W celu zapewnienia, by prawo było przestrzegane, król wysłał w teren swojego specjalnego urzędnika, dworzanina Jana Rylskiego. Otrzymał on szerokie uprawnienia policyjne, a mianowicie prawo do rewizji zarówno w domach prywatnych szlacheckich, jak też duchownych, oraz na drogach publicznych. Skuteczność działania tego staropolskiego inspektora skarbówki była ograniczona skoro zwalczanie procederu wwozu soli pozostawało poważnym problemem jeszcze 10 lat później. 20 maja 1559 r., ten sam władca ustanowił Jana Lubomirskiego specjalnym stróżem i inkwizytorem zajmującym się nielegalnym wwozem soli „ze stratą dla żup bocheńskich, których administratorzy wnosili skargi.”

Batory i Zygmunt Waza też nie tolerują „tołpiastej”

Zjawisko wprowadzania do obrotu nielegalnej soli przeżyło ostatniego z Jagiellonów. Stefan Batory i Wazowie musieli dalej ścigać szlachetnych i mniej szlachetnych łotrów co to uszczuplali przychody skarbu. W 1595 Zygmunt III, zawiadamia Mikołaja Ligęzę, starostę bieckiego, że szlachta przewozi sól z żup województwa ruskiego w granice województwa krakowskiego, co jest prawem zabronione. Przestępcom skarbowym nie dość już było tego, że sami „lewej” soli używali. Aby zwiększyć swoje zyski kosztem Skarbu Korony, jeszcze nakazywali tejże soli używać poddanym. Z ksiąg bieckich wynika jednak, że nie każdemu udawało się grać skarbowym na nosie. Kontrolerzy mieli w tym roku ważny wynik. Skonfiskowali bowiem sól ruską w Dębowcu.

Zalew wina nieclonego

Słowo akcyza jeszcze wówczas w użytku nie było, ale sama przestępczość dziś nazywana „akcyzową” w złotym wieku była w szerokim stosowaniu. Wina ogromne ilości sprowadzane były z Węgier. Karawany przetaczały się drogami wschodniej części powiatu bieckiego (dziś Jasielszczyzny). Kupcy mieli płacić od wwozu podatek, w komorach celnych go uiszczać. Niestety wielu było takich, co dobrze zakombinować umieli aby optymalizować własne zyski nie oglądając się na dobro publiczne. Stefan Batory nie mógł tego zdzierżyć i w 1578 r. wydał polecenie aby starostowie i celnicy nie przepuszczali nikogo poza celne komory. Czyż to nie curiosum, skoro nakazuje aby nie respektowali nawet królewskich listów i mandatów. Co się skutkiem tego okazało? Dostaliśmy dowód na wielką słabość władz centralnych. Zatrzymano bowiem pod podejrzeniem transport 22 beczek dla samego … Jana Zamojskiego hetmana koronnego (czyżby prekursor afer alkoholowych?).

Niestety, nie wiemy czy hetman musiał się tłumaczyć ze swoich nadużyć. Coś mi się zdaje, że nazbyt był wpływowy (był głównym doradcą króla). Faktem jednak jest, że nie on jeden, świecił za to oczyma. Naszych regionalnych panów też ciągano do skarbówki. W czerwcu 1604 r., Już a za Zygmunta III Wazy, instygator (śledczy) skarbu koronnego pozwał kilkunastu panów, m.in. Stadnickich i Mniszków, a więc mających dobra najbliżej granicy, nadto parę miast, o niepłacenie czopowego i składowego od wina. Znaleźli oni bowiem wyjątkowo skuteczny pomysł na ominięcie podatku. Omijali go dosłownie. Polegało to na tym, że towar przejmowali przy granicy i sami „brali pod opiekę” przewożąc go na północ Karpat. Potrafili go nawet siłą przez komory celne przeprowadzać.

Post scriptum

Smutne wnioski nasuwają się po tej lekturze. Jak widać, tradycja przemytnicza i przestępczości skarbowej u nas dawna. Słabość władzy królewskiej i skarbowej, prywata elit, były w przyszłości głównym czynnikiem upadku państwa. To stare dzieje, ale sam temat jakby jakiś taki jakby wciąż aktualny.

Ilustracja z portalu www.wikisource.org/wiki/Encyklopedia_staropolska/Całość/Tom_II: dno od beczułki.

Komentowanie wyłączone.