Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

W 1946 r. „granatowców” wyrzucano z milicji

zapluty_karzelKiedy przyszła nowa rzeczywistość i miejsce hitlerowskiego okupanta zajęli Sowieci, mieszkańcy wielu miejscowości Jasielskiego, nie oglądając się na władze polityczne sami chwycili za broń aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Musieli to zrobić, bo wielu ludzi było zdemoralizowanych, broń ogólnie dostępna, a na południu powiatu zaktywizowały się oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Na co dzień dochodził do rabunków. Zdarzały się nawet najazdy kilkudziesięcioosobowych grup uzbrojonych. Samorzutnie powstające wówczas straże nazywały się milicjami. Co ciekawe, w Jasielskiem, w ich tworzeniu uczestniczyli przedwojenni policjanci. Niedługo przyszło im służyć.

Władze wojskowe Ludowego Wojska Polskiego od początku podporządkowały sobie te oddziały. Współpracowano aby ograniczyć bandytyzm. Jednocześnie od początku bezpieka dobierała się też do dawnych funkcjonariuszy państwowych. Byli policjanci byli zatrzymywani, a nawet wywożeni w głąb Związku radzieckiego. Niektórzy pracowali jednak jeszcze przez ponad rok w Milicji Obywatelskiej.

Od 20 września do 9 października w powiecie jasielskim pracował komisja weryfikacyjno-personalna. Jej skład był trzyosobowy (Sanocki, Tyrpak, Kruszyna). Wpadło mi w ręce sprawozdanie tej „speckomisji”. Jak z niego wynika spośród blisko setki osób objętych weryfikacją 20 uznanych zostało za nienadających się do służby w nowych warunkach ustrojowych.

Wśród tych dwudziestu było czterech byłych tzw. „granatowców”. To ich zawodowa przeszłość zadecydowała o rozstrzygnięciu.

Pierwszym z nich był plutonowy Stanisław Henek (ur. 1894) pracujący jako sekretarz w komendzie powiatowej. Dla członków komisji jako były granatowiec uznany został za „niepewnego politycznie”. Na posterunku w Tarnowcu komendantem był wówczas inny doświadczony policjant plutonowy Jan Dudziak (1887) r. Przy jego nazwisku widniał dopisek „granatowiec” i to wszystko. Największym posterunkiem, tym dla Jasła też kierował były policjant plutonowy Józef Płaziak (1899). Zwolniono go, a powody podano trzy: „były granatowiec, opieszały, nastawienie reakcyjne”. Jako „były granatowiec” przekreślony w oczach weryfikatorów był też plutonowy Józef Floriańczyk.

Po tej weryfikacji, Milicja Obywatelska w powiecie jasielskim składała się już tylko z ludzi z powojennego naboru.

Ilustracja – plakat propagandowy poniżający Armie Krajową i tych, którzy uznawani byli za reakcjonistów.

1 comment to W 1946 r. „granatowców” wyrzucano z milicji

  • Grazyna

    Szanowny Panie Mariuszu

    Poniewaz nie moge sie z Panem skontaktować na KONTAKCIE piszę tutaj, tylko do Pana bez publikacji.
    Ciesze się, ze prowadzi Pan stronę poswięconą funkcjonariuszom PP II RP. Jest to tym cenniejsze, że tak uboga jest wiedza o tej formacji sluzby państwowej. Widać to najlepiej na wszelkiego rodzaju uroczystościach poświęconych PP, gdy wipy mowią o zamordowanych policjantach w Katyniu. Jest to żenująca ignorancja, sama nie wiem jak to nazwać.
    Mimo dostępności różnego rodzaju materiałow archiwalnych w dalszym ciągu szukamy swoich policjantów i nie możemy sie doliczyć od kilku do kilkunastu tysięcy. Bo to nie tylko Ci, o ktorych wiemy najwięcej spoczywający w Miednoje, ale rownież Ci zaginieni po 1 wrzesnia, zamordowani w obozach koncentracyjnych, internowani w Rumuni i na Węgrzech, i na bezkresach nieludzkiej ziemi, i jeszcze niznane listy z Białorusi. Szukamy rownież kontaktu z rodzinami, ktore rozpierzchły się po świecie. Czasami gdy odnajdzie się jakąś rodzinę dopiero kojarzy fakty, że rzeczywiście był w rodzinie ktoś taki. Mam nadzieję, że odszukamy ich wszystkich.
    Dziekuje Panu za to co Pan robi.

    Pozdrawiam

    Grażyna Szkonter
    Oddział w Kielcach
    Ogolnopolskiego Stowarzyszenia
    „Rodzina Policyjna 1939 r.”
    z siedzibą w Katowicach