Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Jak hrabina stawiła czoło rabacji

Würben_Wrbna_Wappen_Graf_SchlesienPrzyszedł luty. Myślę, warto wspomnieć rok 1846 i czas rabacji chłopskiej. Przecież Jakub Szela pochodził z niedaleka, bo ze Smarzowej za Brzostkiem. Postać ta wzbudza do dziś wielkie kontrowersje. Proponuję jednak nie o nim, nie o krzywdach szlacheckich czy chłopskich. Chciałbym przybliżyć przypadek wyjątkowy w tamtych dramatycznych czasach – opowiedzieć o tym jak pewna dzielna kobieta sama skutecznie stawiła czoło rabacji.

Na tę historię natknąłem się czytając wspomnienia spisane przez mieszkańca Kątów koło Żmigrodu Marcina Kwiatka (ur. 1900), który zapamiętał ją z z relacji dziadka Michała. Wydała mi się nierzeczywista. Postanowiłem więc sprawdzić co nieco i wyszło na to, że jednak może to być prawda.

Dwa słowa o rabacji

Zanim jednak dojdę do meritum dwa słowa o rabacji, bo może nie każdy ze szkół pamięta. Rabacja chłopska (zwana też „rzezią galicyjską”) miała miejsce w lutym i marcu 1846 r.  W kilku powiatach Galicji (w tym w jasielskim) doszło do pogromów szlachty i urzędników. Stało się to za sprawą władz austriackich, które w ten sposób chciały zapobiec powstaniu narodowemu. Za głównego inspiratora uznany został Józef Breinl von Wallenstein, starosta tarnowski, posługujący się Jakubem Szelą, który przez lata krzywdzony przez ziemian Boguszów staną na czele ruchu. Wspomnienie okrucieństw do jakich wtedy doszło na długie lata przejmowało grozą. Rabacja znalazła ważne miejsce w polityce, w literaturze i sztuce (choćby w „Weselu” Wyspiańskiego).

Opowieść Kwiatka

Oddajmy wreszcie głos autorowi wspomnień (zachowałem naturalny styl tekstu, nieco tylko ingerując w gramatykę).

Wspomnienia swoje opieram tu całkowicie na opowiadaniu mojego dziadka, który to był naocznym świadkiem tego zajścia. Jak pewnego dnia możny dworzanin z wioski Samoklęski, spłoszony nadchodzącą od zachodniej strony grupą zbuntowanych chłopów przypędził na koniu z fuzją założoną przez plecy do Kątów ażeby z tutejszym władcą stawić opór zbrojny.

 A kiedy grupa ta [chłopi] przeszła już przez rzekę pod Brzezową na Wygodzie skierowała swój marsz do Kątów. Obydwaj możni zaczęli się zwracać o pomoc do tut[ejszych] chłopów, a skoro chłopi pomocy odmówili kryjąc się w zaułkach swoich chat, ciekawie wyglądali na zbliżającą się grupę uzbrojonych w kije, cepy i piły chłopów. Na dworku powstał popłoch, służba i hajducy zbiegli kryjąc się w ruinach piwnic pofabrycznych, na tak zwanych Górkach za dworkiem.

Pozwolę tu sobie zauważyć, że dziad piszącego powyższe słowa najpewniej był „naocznym” świadkiem tych wydarzeń. Dom Michała Kwiatka stał bardzo blisko dworu. Ale wróćmy do jego opowieści.

Osamotnieni możni chwycili do rąk nabite fuzje i kiedy tłum chłopstwa wkraczał na podwórze dworskie żona Teresa tutejszego Pana, widząc z werandy, że rozegra się tu straszna tragedia, wpadła do pokoju, w którym stali obydwaj uzbrojeni we fuzje gotowe do strzału. Rzuciwszy się doń wyrwała in broń z rąk wrzuciwszy ją do schowka pod podłogą.

Wyskoczywszy na korytarz, schwyciwszy za ręce dwoje swoich maleństw tam dławiące się w płaczu i rzuciła się przed dobijający się tłum chłopski na kolana, błagając ich o zaniechanie bratobójstwa na niewinnych, jak również oznajmiła im z całą stanowczością, że już 2 godziny minęło od upływu wydanego zarządzenia przez władze cesarskie. A kto cesarskiego prawa nie uszanuje czeka go wielka odpowiedzialność. Wypowiedź Pani Teresy oraz wstępna prośba tak podziałały na podnieconych umysłach chłopskich, że wymierzyli tylko po kilka kijów na grzbiety tych dwóch panów, odeszli spowrotem. Jak wynika z powyższego opisu Pan tutejszy wyszedł z tego demostratu bez szwanku, dzięki sprytowi swej żony Teresy.

Panowie na Samoklęskach i Kątach

Poszukiwałem informacji na temat kim byli dwaj mężczyźni. Właścicielem Samoklęsk był w tym czasie wybitny przedsiębiorca Piotr Steinkeller. Raczej to nie on był owym mężczyzną z fuzją. Jak piszą w monografiach poświęconych Steinkellerowi, człowiek ten był mocno zaangażowany w kilka projektów. Zajmował się m.in. budową kolei i negocjacjami z bankami. Mężczyzną, który schronił się w dworze kąckim mógł być zarządca jego dóbr. Podobnie z właścicielem Kątów, wchodzących w skład Państwa Myscowa (tak to wtedy nazywano, in. dominium). Był nim Antoni Fryderyk hr. Mitrowski z rodziny radców dworu austriackiego. O też obok tego, że był radcą dworu, zarazem też znaczącym przedsiębiorcą.

Teresa Wrbna hr. Freudenthal

Pewnie włożyłbym tę opowieść o Pani Teresie pomiędzy bajki, gdyby nie fakt, że właśnie tak na imię miała żona Fryderyka Mitrowskiego. Dokładnie to Theresa hrabina Wrbna von Freudenthal z rodziny arystokratycznej połączonej z czołowymi dworami europejskimi. Poniżej wycinek z jednego z zestawień genealogicznych. Wynika z niego, że kobieta ta w 1846 r. miała 34 lata. (ur. 1812). Była drugą żoną Antoniego. Wyszła za niego 7 lat wcześniej. Co jeszcze świadczy o prawdziwości tych scen, to wiek dzieci. W roku rabacji Mitrowscy mieli 6-letniego Antoniego Fryderyka, 4-letnią Marię i 2,5-letniego Eugeniusza. A oto dowód – wyciąg z drzewa genealogicznego tego rodu.

Teresa Vrbna

Daje to duże prawdopodobieństwo, że wiejski kronikarz pisał prawdę – bohaterką tej opowieści jest rzeczywiście Teresa Mitrowska, arystokratka wysokiego rodu.

Co do samego rozmiaru zagrożenia, to warto wspomnieć, że chłopi zabijali tylko polskich panów, nie atakowali Austriaków. Hrabina Teresa była raczej niemieckojęzyczna, na pewno znała francuski – języki elity tamtych czasów. Mogła jednak znać co nieco słowiański,  (zarówno Wrbnowie jak i Mitrowscy to stara szlachta czeska-morawska-śląska). Jeśli nawet nie – to niemiecka mowa robiła wrażenie na chłopach od Szeli. Poza tym mieszkańcy sąsiednich wsi na pewno widzieli, że właśnie od paru lat  właścicielem Kątów już nie jest „polski pan” ale ważny cesarski dygnitarz. Dlatego też plan Teresy miał szanse powodzenia.

Zostawmy to jednak, a podkreślmy postawę kobiety. W czasie, gdy wszystkich wokół przejmuje groza, wyjść naprzeciw wrogiego tłumu uzbrojonego w cepy, kosy i piły – trzeba mieć wyjątkową odwagę. Gdyby nie chodziło o kobietę – napisałbym, że miała „prawdziwie mężne serce”. 

szela1

Fragment najbardziej znanego obrazu ilustrującego rzeź galicyjską. Autorem jest  Jan Lewicki. Przedstawia moment kiedy austriaccy żołnierze płacą chłopom za głowy polskich szlachciców.

Zdjęcie główne – herb rodu grafów Wrbna (Würben) z którego wywodziła się bohaterka tej opowieści. (Wikipedia. org)

Komentowanie wyłączone.