Dobrą passę w okresie międzywojennym miała jasielska policja. Nie odnotowano przypadku, aby któryś funkcjonariusz zginął z ręki bandyty, a przecież w województwie krakowskim ponad 30 policjantów „poległo śmiercią chwalebną”. Interwencji, podczas których policjanci musieli używać broni też, w porównaniu z innymi powiatami, było niewiele. Chociaż miał miejsce i taki przypadek, że od kuli wystrzelonej przez policjanta zginął człowiek.
Wydarzyło się to 30 grudnia 1929 r. Nie było to w związku ani z obławą za przestępcą, ani zabezpieczeniem politycznej imprezy, podczas których często w tamtych czasach dochodziło do starć. Ze strony policji miała to być zwykła czynność – rewizja w domu mieszkańca Nowego Żmigrodu – Władysława B.
Zadanie zleciła policji prokuratura przy Sądzie Okręgowym w Jaśle, w związku z prowadzonym postępowaniem karnym. Do jej wykonania kierownictwo jasielskiej komendy odkomenderowało dwóch posterunkowych: mundurowego Władysława Leśniaka, oraz wywiadowcę służby śledczej – Józefa Dąbrowskiego. Była godz. 11:30, tuż przed południem, kiedy policjanci zapukali do drzwi domu B.
Trafili zupełnie nie w porę. Dom był pełen ludzi, policjanci naliczyli w nim pięciu mężczyzn i trzy kobiety. Rozpętało się prawdziwe piekło. Policjanci zostali zaatakowani i musieli uciekać z domu na podwórze, gdzie zostali przez domowników obrzuceni kamieniami. Policjantów atakowali trzej bracia B.: Władysław, Stanisław i Feliks. Jeden z nich porwawszy drabinę od wozu, rzucił ją na posterunkowego Leśniaka, który z trudem uniknął ciosu.
Policjanci mieli kilkukrotnie wzywać do zaprzestania ataku. Nie przyniosło to żadnego skutku. W kierunku policjantów nadal leciały kamienie. Wreszcie wywiadowca Dąbrowski wyjął rewolwer i wystrzelił w powietrze. To też nie dało pozytywnej reakcji, wprost przeciwnie – agresja wzrosła. Policjant wymierzył więc w Stanisława B. i ponownie wystrzelił trafiając go w nogę, koło pachwiny.
„Widocznie zranienia tego nie poczuł B[…], – napisano potem w policyjnym raporcie – gdyż chwycił znowu za kamień, aby ugodzić nim posterunkowych, na co posterunkowy Leśniak dał strzał z karabinu. Kula trafiła Stanisława B[…] w brzuch wychodząc koło kości ogonowej. Stanisław B[…] upadł, zaś dwaj bracia jego uciekli.” Na skutek doznanej rany, po kilku godzinach mężczyzna zmarł.
Śledztwo przeprowadził bezzwłocznie na miejscu przybyły z Jasła komendant powiatowy – podkomisarz Józef Świrski. Nakazał zaaresztować Władysława B., u którego miała być przeprowadzona rewizja. Zatrzymany został odstawiony do więzienia w Jaśle. Trzeciego z braci – Feliksa, tymczasowo pozostawiono w domu. Okazało się bowiem, że był chory na zapalenie płuc. Zauważono, że choroba nie powstrzymała go od wybiegnięcia boso z łóżka i wzięciu udziału w ataku na policję.
Najnowsze komentarze