Sytuacjami w tym meczu można było obdzielić kilka piłkarskich spotkań (W Lidze Mistrzów albo na mundialu nawet kilkanaście). Były zabójcze kontry i strzały z dystansu, parady bramkarzy i obrona karnego. I aż siedem przedniej urody goli.
Dziś po południu na stadionie przy ul. Rzemieślniczej na osiedlu Hankówka odbyły się wyjątkowe derby. Zmierzyły się zespoły oldbojów i „młodych”. Mimo różnicy wieku, (drużyna oldbojów była starsza o jakieś 250 lat), na boisku długo to właśnie oni dyktowali grę. Wypracowali sobie nawet na wstępie cztery sytuacje sam na sam z bramkarzem. Jednak czy to mokra piłka, czy litość, aby zbyt szybko nie pognębić rywali, powodowały, że piłka za każdym razem trafiała w bramkarza.
Ten brak skuteczności (czy też troska o samopoczucie młodzieży) srodze się zemścił. Końcówka pierwszej połowy to popis młodszych, którzy trzy albo cztery razy trafili do bramki oldbojów.
W przerwie oldboje poprawili bandaże, którymi przed meczem poowijali sobie kolana i kostki oraz zmotywowali się nawzajem niecenzuralnymi słowy. To bardzo pomogło. W drugiej połowie bramki strzelali już zawodnicy obu drużyn. A końcówka bezapelacyjnie należała do „młodych inaczej”. Słusznie zauważył jeden kolega, że gdyby jeszcze tak pograć drugie 70 minut, to na pewno zwycięstwo przypadłoby starszym.
Ostatecznie młodsi zwyciężyli 5:2. Choć pozwolę sobie zauważyć (choć teza ta wypływa nie z dowodów ale z intuicji), że gdyby sędzia miał wąs pod nosem, wynik mógł być bliżej remisu.
Tekst ze strony klubu „Jasiołka” Hankówka-Brzyszczki, z 24 lipca 2010 r.
Najnowsze komentarze