Dyć j o chłop od pługa i wideł siedze se na miekkim haksamicie i głowe mom podparto haksamitno poduszkom.
Tak bracio drodzy! Kiedy mi takie myśli zaceny sie po głowie palentać, toć to sie wom przyznom, zem poczuł w sobie tyło siły i tyło uczucio w mym chłopskim sercu dla wos bracio, za wasom ksywde co pomiento pańscyzne, ze jak bym był ujrzoł diabła w całkim majestocie piekielnym, to bym go bez strachu chyciuł za rogi i zmatrasił do ksty. Na tem haksamicie zaceny mi przychodzić na myśl wsyckie nase chłopskie kswydy, cierpienio, całe niedolo chłopsko, no i te wsystkie rzecy, co je kuli chłopskiego utrapienio Stańcyki wymyśliły: my ta mamy podotki, matariusy, sondy, hereśty, prokuratury, żandary, filanse, heksekutywy, klasyfikacjo grontow, ciążory gminne, powiotowe, skolne, kościelne, to tagem se w dusy postanowiuł, ze jok przyjade do Wiednia, to zebym mioł trupem pość, bede wolcył razem z chłopskom poselskom braciom do łostatniego tchu w dysakach ło nose chłopskie prawo, ło równość, ło wolność i sprawiedliwość.
(Zrywają się oklaski i okrzyki: Brawo! Brawo! Bóg zapłać! Niech żyje nasz poseł!)
Myśle sobie, co łon tu godo, przecie tam jest mój kuferek, a nie zadno kupa. Kpi se wyroźnie. Alem się już nic nie odzywoł, bom był łodrobine zadysany. Na stacyjonie w Bogumiłowiach przechodze se do swego wagonu, przecierom łocy, bo wicie kogum tu uźrał? No zgodnijcie? Kubę Bojke uźrołem we własny osobie. Zeby misie w ty chwili niebo łotwarłom i w niem ukazoł się świenty Michał Archanioł, tobym się tak nie ucieszył jak tem, zem nasego kochanego Kubę spotkoł i ze nim dali pojadę. I łon mnie od razu poznoł. Wyściskoliśmy się i wycałowali, ze mi aż cosik wedle wontroby brzdenkło. Łon woło: „Kuba!”, a jo tyz: „Kuba”. Boże, Boże, tego spotkania nigdy nie zapomne.
Jakub Bojko był czołową postacią wspomnianego ruchu intelektualnego i społecznego na wsi. Sporo pisał. Jego pracami, zachwycali się literaci. W jego publikacjach wychwalali m.in. „jędrność, powagę i tężyznę słowa”. W wypowiedzi posła Madeja też odczuwamy tę „tężyznę słowa”.
Ano po przywitaniu gadu gadu, jo mu opowiedzioł, co mnie na stacyjonie w Jaśle spotkoło i co mi na to powiocie, ze mi Kuba łopowiedzioł, ze go to samo w Tarnowie spotkoło, ino z tom róznicom, ze mnie konduktor ściongoł ze schodów, a jego chcioł wyrzucić z wagonu pirsy klasy.
Po wyjściu z pociongu siedliśmy se na tranwoj i jazda prościuteńko do parlamentu. Parlament stoji koło wielgachnego placu, a zaroz bliziutko na prawo radhołz, to jest magistrot wiedeński. Tan radhołz to powidom wom cudo. Taki pikny zomek jakiego nimo na całkim świecie. Wiezo, na wiezy, pienter co niemioro, a łokien róznego gatonku bez liku. Cudo mówie wom i tylo! Som parlament nie taki znowu straśny jakby się komu zdawało, ino jakisik dziwocny. Pientra nie widać to z frontu zadnego. Łokniska som tu wielgachne ze nicym bramo wchodno z gonkiem to tak jak nosa rado powiatowo. Na dachu facjotu stojom róźne osoby staroświeckie z kamienia widać wykute, a przed bramom na gonku stojom filory takie grubaśne i wysocorne, jak kuminy w rafineryji niegłowickiej. Schody do bramy ze scyrego mormuru wykute.
Przez bramę wchodzi się do sieni, któro się tu nazywo hol. Ten hol to powiadom wom nicym piekny kościół. Róźne tu som gzemsy, rzeźbione fiksy, faksy, staroświeckie boginie – za przeproseniem całki nagusieńkie – na ścionoch z takiego gipsu ulane co się nazywo halabaster albo z mormuru. A sumi tu, sumi wsendzie, jakby wioterek wioł, a wiotru zadnego ni mo. Pytom się Wójcika: „Słysys, ze to coś sumi?” A łon pado, ze zsłysy. A powiedzieć wom teroz co tak sumi? To sumioł nom w głowie ten majestot; i potengo perlementarnej włodzy, co się stond rozchodzi po całkiej ałstryjockij monarchii od Alpów po Karpaty. Tych wsyśckich kurytorzy, mniejszych holów, schodów, brom rzeźbionych drzwi, sol, pokoji, dziwacnych łokien, malunków, rzeźbów, tych mormurów i hałabastrów, i złoto, i śrybło, i bronzu, tych haksamitem powleconych kseseł, tych lokoji i woźnych w mundurach kapioncych łod złotych i śrybnych wysywań zandorów i jenerałów, których tu pełno wsendzie, nie będę wom łopisywoł, bo bym ty mowy nie skoncył ani na wiecór.
Ciąg dalszy nastąpi…
Zdjęcie z de. wikipedia.org – siedziba parlamentu austriackiego w Wiedniu (widok obecny).
Najnowsze komentarze