Tymczasem niedaleko na wschodzie trwała wojna. Od 1 listopada toczyły się walki polsko-ukraińskie o Lwów i Małopolskę Wschodnią. W powiatach sanockim i leskim od ostatnich dni października istniała Ukraińska Powiatowa Rada Narodowa z własną tysiącosobową milicją, nakładająca podatki i organizująca wojsko, bojkotująca polskie władze w Sanoku. To wszystko potęgowało niepewność.
Bieda, choroby i demoralizacja
Wojna wyniszczyła ludzi. Przez naszą okolicę kilkakrotne przeszedł front. Wojska spaliły wiele domów i budynków publicznych, przeprowadzały rekwizycje, szerzyły się choroby. Przyszła wolność ale wciąż życie jakby miało mniejszą wartość, ludzie byli zmęczeni, wielu dotknęła demoralizacja. Jan Madejczyk, działacz społeczny z Wróblowej, poseł, wówczas członek Rady Powiatowej w Jaśle, w swoim pamiętniku zwracał uwagę na zmianę obyczajów po wojnie i pojawienie się nowych niekorzystnych zjawisk. Zaczęły się po wsiach kradzieże bydła i drobiu, przed wojną to należało do rzadkości. Podczas wesel i zabaw bardzo często dochodziło do bójek, używano noży, a nawet broni, co wcześniej miało się nie zdarzać. Skutkiem tego tylko w jego wsi doszło do kilku zabójstw.
Bolszewizm
Na stan ducha ludzi mocno wpływała agitacja polityczna, zwłaszcza radykalna. Ludzie zubożeni wojną byli podatni na hasła bolszewickie. Szerzyli je najczęściej w tych stronach żołnierze powracający z niewoli rosyjskiej, choć nie wykluczone, że docierali tu także agenci komunistyczni. Tego, że z tej strony zagrożenie było realne dowodzą wydarzenia z tarnobrzeskiego. Na wiecu w Tarnobrzegu, 6 listopada, pod wpływem agitacji Tomasza Dąbala (późniejszego komunisty) oraz ks. Eugeniusza Okonia doszło do powołania tzw. Republiki Tarnobrzeskiej, a wraz z nią rewolty pod hasłem „likwidacji rządów kapitalistyczno-obszarniczych”, której skutkiem były grabieże, a nawet zabójstwa. Porządek musiało przywrócić wojsko.
Dezerterzy
„Rozruchy listopadowe”
Brak poczucia bezpieczeństwa osobistego potęgowało zagrożenie bandytyzmem. Dotykało ludzi bez względu na narodowość, czy pozycję społeczną. Broń była dostępna, a nie brakowało takich, którzy w niecnych celach robili z niej użytek. Wydaje się, że największe zagrożenie przestępczością w Jasielskiem zaistniało w pierwszych dniach listopada. Podczas poszukiwań natknąłem się na wykaz szkód powstałych – jak napisano – „wskutek rozruchów w listopadzie 1918 r.”
Czytamy w nim o trzech wydarzeniach. Do pierwszego doszło 2 listopada w Gliniku Polskim. O godz. 6 wieczorem 12 ludzi ubranych było w mundury wojskowe, weszło do domu mieszkającego tam Żyda. Mężczyźni grozili rodzinie śmiercią i obrabowali ją z wartościowych rzeczy. Pokrzywdzony przedstawił później do starostwa wykaz, w którym oszacował szkody na kwotę 19.506 koron. Do dwóch przestępstw doszło dwa dni później. 4 listopada w Łubienku czterej mężczyźni zostali pobici przez Żydów. W tym samym dniu grupa, w której składzie był mężczyzna w stroju wojskowym oraz trzech Cyganów, napadła na Żyda w Zawadce Osieckiej. Zestawienie to z pewnością jednak nie było pełne, o czym świadczą fakty, o których niżej.
PKL, Starostwo, Żandarmeria
Dbałość o bezpieczeństwo było priorytetem władzy, którą stanowiła Polska Komisja Likwidacyjna. 6 listopada jasielski starosta pisał do magistratu Jasła i wszystkich gmin w powiecie „Wiadomem jest, że główną troską PKL w Krakowie z posłem włościańskim Witosem na czele, która jest organem polskiego rządu wersalskiego na Galicję, jest utrzymanie bezwzględnego ładu i porządku w całym kraju”. Tymczasem przestała istnieć żandarmeria austriacka. Madejczyk pisze, że młodzież szkolna bez oporu rozbroiła jej posterunki w powiecie. Nie znalazłem jeszcze, w archiwaliach, potwierdzenia tej informacji. Natomiast jest faktem, że bardzo szybko, bo jeszcze przed 6 listopada – jak wynika z tegoż listu starosty – to już polska (!) Żandarmeria pełniła służbę w powiecie jasielskim. Jej trzon stanowili zaś Polacy, byli funkcjonariusze C.K. Żandarmerii Krajowej, którzy złożyli przysięgę wierności rządowi polskiemu.
Bandytyzm zagrażał od strony Krosna
Z raportów Żandarmerii wynika, że w pierwszych tygodniach niepodległości najbardziej zagrożona była wschodnia cześć powiatu. „Zaniepokojenie – czytamy w raporcie za grudzień – wywołują bandy z powiatu krośnieńskiego, gminy: Kopytowa, Jedlicze, Żeglce, Jaszczew i Moderówka”. Aby ograniczyć niebezpieczeństwo, w porozumieniu z komendami wojskowymi, dowództwa żandarmerii jasielskiej i krośnieńskiej zorganizowały specjalną akcję. W dniach 23 i 27 grudnia przeprowadzono obławy i rekwizycje w Kopytowej. Działania te „dały niezwykłe rezultaty”. Wykryto bowiem sprawców napadu z listopada 1918 r. w Nowym Żmigrodzie oraz napadu, który wydarzył się w pierwszej połowie grudnia w Łajscach. Żołnierze znaleźli duże ilości zrabowanych tkanin, wyrobów ze złota i srebra. Bandytów odstawiono do sądu.
Żandarmeria jasielska prowadziła też dochodzenie w sprawie obrabowania szynkarza z Warzyc – Wagschala. Do szynkarza weszli uzbrojeni żołnierze, podawali się za żandarmów jasielskich i przystąpili do rewizji zabierając wartościowe przedmioty. W toku śledztwa okazało się, że fałszywymi żandarmami byli żołnierze stacjonujący w Jedliczu.
Po tym sukcesie dowódca jasielskiej żandarmerii zapowiadał – wspólne z żandarmami krośnieńskimi – kolejne akcje na terenie wsi leżących za wschodnią granicą powiatu. Stan bezpieczeństwa oceniał jako stabilny. Była to jednak stabilność „na miarę” tamtych trudnych czasów. Wkrótce po Nowym Roku przed społecznością powiatu jasielskiego i jego władzą los miał postawić jeszcze poważniejsze problemy, bo wojna na Wschodzie, inwazja czeska, wybory, strajki robotnicze, agitacje i … nadchodzący przednówek. Ciągle niepewność …
Zdjęcie ze strony http://brozbar17.webpark.pl/ : Znaczek wydany dla upamiętnienia przejęcia władzy w Krakowie przez Polską Komisję Likwidacyjną.
Najnowsze komentarze