Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

O galicyjskich żandarmach 3 i 1/2. Służba straży nocnej

Wczoraj wpadł w moje ręce (wirtualne) stary dokument (a właściwie to jego skan). Przesłał mi go Szymon Modrzejewski ze Stowarzyszenia Magurycz. Jest to pismo, bodaj z 1890 r., skierowane przez Wydział Powiatowy w Sanoku do władz wsi Wisłok. Przyczyną był wynik kontroli CK. Żandarmerii, która kontrolując straże nocne, zastała mieszkańców tej wsi nie na warcie ale „w objęciach Morfeusza”.  Ta ciekawostka przypomina jak dużą wagę w dawnych czasach przywiązywano do  spraw bezpieczeństwa na wsi. Kiedyś takie nocne patrole strzegły każdej miejscowości.

Pismo wystawione zostało przez urzędnika Wydziału Powiatowego w Sanoku, w marcu, prawdopodobnie 1890 r. (ostatnia cyfra napisana niewyraźnie). Z treści dokumentu wynika, że 26 lutego tego roku, o godz. 1 po północy, żandarmeria sprawdziła „służbę straży nocnej” we wsi Wisłok. Odnaleźli czterech wartowników: Iwana, Jura, Jurka i Mikołaja Betlejów śpiących we własnych domach. W związku z tym władze powiatowe nakazały zwierzchności gminnej wszcząć postępowanie, a winnych ukarać grzywną lub aresztem. Ponadto zobowiązano naczelnika gminy, aby w przyszłości  czuwał nad strażami, bo konsekwencje dotkną jego samego.

Po co wprowadzano „służbę straży nocnej”, czyżby był to czas jakiegoś wyjątkowego zagrożenia? Wcale nie. Choć ostatnia dekada XIX w. to czas dużych napięć społecznych w Galicji (rozwiał się  ruchu ludowy, socjalistyczny, działał społeczny radykał ks. Stojałowski), to jednak  to nie był powód. Warty nocne były po prostu stałą formą ochrony bezpieczeństwa ludzi i mienia. Chroniły przed złodziejami ale przede wszystkim przed „czerwonym kurem”. Warto przypomnieć, że domy  w tamtym czasie, i długo potem, najczęściej kryte były słomą, a zabudowa zwarta. 

Warty w naszych stronach pilnowały wsi i w czasach Austro-Węgier i podczas dwudziestolecia wojennego, a także w czasach II wojny.  Potem jeszcze długo w Polsce ludowej. Przetrwały aż do lat 50. XX w. Pamięta je starsze pokolenie.

Jak patrzymy na ten dokument, to jeszcze jeden element rzuca się w oczy. Widać wyraźnie, że urzędnik wcześniej przygotował pismo pozostawiając wolne pola do wypełnienia. W te pola wpisał nazwę wsi, daty oraz dane przyłapanych na wykroczeniu. To wskazuje, że tego typu zaniedbania ujawniano systematycznie, a nawet, że być może władze powiatowe zlecały Żandarmerii przeprowadzanie specjalnych akcji, które miały na celu podnosić poziom służby wartowniczej i dyscyplinować niesolidnych wójtów i ich strażników. 

No tak, nie da się ukryć, że ta przesyłka Magurycza zdopingowała mnie do zajęcia się policyjną rolą galicyjskiego wójta. Mam coś na ten temat w swoich notatkach. O tym wkrótce.

Zdjęcie dokumentu – pisma do Zwierzchności Gminnej w Wisłoku Wielkim z Archiwum Stowarzyszenia Magurycz.

Komentowanie wyłączone.