Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Dlaczego zamek „koci”?

W Jaśle archeolodzy odkryli Koci Zamek. Wiadomość o tym wydarzeniu podały gazety i portale informacyjne. Wyjaśniono też, że nazwa ta pochodzi od lekceważącego określenia kalwinistów, do których przynależał starosta Joachim Lubomirski. Czy aby na pewno? Przecież w powiecie jasielskim miejsc tak nazwanych jest więcej – co najmniej kilka, a spotykamy je w wielu miejscach na Podkarpaciu.

Wyjaśnienie tego terminu znajduje się w kilku książkach traktujących o historii Podkarpacia, albo jak nazywano ten teren w czasach staropolskich – Pogórza. Znajdziemy na ten temat informację choćby w „Opisie powiatu jasielskiego” księdza Władysława Sarny. Sprawę szczegółowo badał Franciszek Kotula („Po rzeszowskim podgórzu błądząc”), który poświęca jej więcej niż kilka akapitów i lokalizuje szereg wzniesień położonych wzdłuż Wisłoki, nazywanych przez ludność „kocimi zamkami”. A jeszcze przed nimi kwestią tą zajmował się Szczęsny Morawski, który spotkał się z ta nazwą m.in. na Sądeczczyźnie (poł. XIX w.).

Ich zdaniem kocie zamki mają oczywisty związek z innowiercami. Nie pochodzą jednak bezpośrednio od kalwinów ale prawdopodobnie od czeskich husytów, a konkretnie od radykalnego ich odłamu – zwanych taborytami, nazwanych tak od warownego obozu, który założyli na górze Tabor. Stosowali oni skuteczny sposób obrony, używając wozów wojennych – kotczy (koczy), (ze słowiańskiego koczyć znaczyło toczyć się – Szczęsny Morawski). Ustawiali je na szczytach wzniesień, chroniąc się przed atakiem wroga. Stąd „kocie zamki” nie znajdowały się na stromych górach, ale w miejscach, do których można było dojechać końmi.  Wojny husyckie trwały w Czechach w latach (1419-1434).


Dlaczego husyci przyjechali do Polski? A to dlatego, że w naszej okolicy znajdowali schronienie przed prześladowaniami. Tu byli bezpieczniejsi, dawna Polska była bowiem państwem wyjątkowej tolerancji dla ludzi różnych wyznań. Zanim jednak czescy uchodźcy powędrowali dalej, albo – co też miało się zdarzać – stopili się z tutejszą ludnością (Kotula), przebywali ze swoimi taborami w różnych miejscach Pogórza.

Husyci odeszli, nazwa została. Niektóre „kocie zamki” jeszcze w przyszłości miały spełniać swoją obronną rolę. Co ciekawe niektóre z nich służyły potem katolikom w obronie przed protestantami. Stało się to ponad dwieście lat później, podczas potopu szwedzkiego.  Kiedy oddziały najeźdźców rabowały Podkarpacie, to w tych miejscach chroniła się ludność wraz z dobytkiem, niekiedy skutecznie broniąc się przed rabusiami z Północy.

W Szczawnicy też znajduje się koci zamek (fotografia własna).

Dwa pierwsze zdjęcia z serwisu www.posazavi.com

Komentowanie wyłączone.