W Jaśle archeolodzy odkryli Koci Zamek. Wiadomość o tym wydarzeniu podały gazety i portale informacyjne. Wyjaśniono też, że nazwa ta pochodzi od lekceważącego określenia kalwinistów, do których przynależał starosta Joachim Lubomirski. Czy aby na pewno? Przecież w powiecie jasielskim miejsc tak nazwanych jest więcej – co najmniej kilka, a spotykamy je w wielu miejscach na Podkarpaciu.
Wyjaśnienie tego terminu znajduje się w kilku książkach traktujących o historii Podkarpacia, albo jak nazywano ten teren w czasach staropolskich – Pogórza. Znajdziemy na ten temat informację choćby w „Opisie powiatu jasielskiego” księdza Władysława Sarny. Sprawę szczegółowo badał Franciszek Kotula („Po rzeszowskim podgórzu błądząc”), który poświęca jej więcej niż kilka akapitów i lokalizuje szereg wzniesień położonych wzdłuż Wisłoki, nazywanych przez ludność „kocimi zamkami”. A jeszcze przed nimi kwestią tą zajmował się Szczęsny Morawski, który spotkał się z ta nazwą m.in. na Sądeczczyźnie (poł. XIX w.).
Ich zdaniem kocie zamki mają oczywisty związek z innowiercami. Nie pochodzą jednak bezpośrednio od kalwinów ale prawdopodobnie od czeskich husytów, a konkretnie od radykalnego ich odłamu – zwanych taborytami, nazwanych tak od warownego obozu, który założyli na górze Tabor. Stosowali oni skuteczny sposób obrony, używając wozów wojennych – kotczy (koczy), (ze słowiańskiego koczyć znaczyło toczyć się – Szczęsny Morawski). Ustawiali je na szczytach wzniesień, chroniąc się przed atakiem wroga. Stąd „kocie zamki” nie znajdowały się na stromych górach, ale w miejscach, do których można było dojechać końmi. Wojny husyckie trwały w Czechach w latach (1419-1434).
Dlaczego husyci przyjechali do Polski? A to dlatego, że w naszej okolicy znajdowali schronienie przed prześladowaniami. Tu byli bezpieczniejsi, dawna Polska była bowiem państwem wyjątkowej tolerancji dla ludzi różnych wyznań. Zanim jednak czescy uchodźcy powędrowali dalej, albo – co też miało się zdarzać – stopili się z tutejszą ludnością (Kotula), przebywali ze swoimi taborami w różnych miejscach Pogórza.
Husyci odeszli, nazwa została. Niektóre „kocie zamki” jeszcze w przyszłości miały spełniać swoją obronną rolę. Co ciekawe niektóre z nich służyły potem katolikom w obronie przed protestantami. Stało się to ponad dwieście lat później, podczas potopu szwedzkiego. Kiedy oddziały najeźdźców rabowały Podkarpacie, to w tych miejscach chroniła się ludność wraz z dobytkiem, niekiedy skutecznie broniąc się przed rabusiami z Północy.
W Szczawnicy też znajduje się koci zamek (fotografia własna).
Dwa pierwsze zdjęcia z serwisu www.posazavi.com
Najnowsze komentarze