Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Reportaż na gorąco z zimowego sparingu

Normalnie ludzie głośno psioczą kiedy muszą biegać zimą. Kiedy zaś śnieg wpadnie do buta albo za kołnierz – brrrr…jaki dramat! Inaczej sportowcy. Ci to nawet potrafią wytarzać się w śniegu i jeszcze twierdzić, że to dla zdrowia. Nie inaczej nasza futbolowa komanda. Dzisiaj po południu testowała jak to jest ganiać za balonem po ponad dwudziestocentymetrowym śniegu. W tym zimowym teście wzięła też udział drużyna z Glinika Nowego. Przyjechali taki kawał świata, bo u siebie zapewne nie mieli tyle śniegu na tak ważne badania!

Nasza ekipa przygotowała się do meczu bardzo starannie. Zawodnicy mając na uwadze, że płyta  stadionu dziś nie będzie podgrzewana –  pozakładali ciepłe kalesonki, czapki nasunęli głęboko na uszy, a stopy – zanim włożyli je do butów – poowijali foliowymi workami.

Piłkarze pełni werwy wyszli na trening. Wraz z nimi prezes Krzysztof. Jak to mówią „pańskie oko konia tuczy”. Szef, obrzucił czym prędzej otoczenie, sprawdzając stan „murawy”.  Potem przyjrzał się skrupulatnie futbolistom, powodując u nich przyśpieszenie rozgrzewki.

Jeśliby jakość rozgrzewki porównać do marek samochodów, to trzeba podać, że Paweł ćwiczył z jakością audi, a może nawet ferrari (czerwone getry), Andrzej (kapitan drużyny) bez wątpienia – mercedesa.

Tylko Damian z pełnym spokojem rozgrzewał się według specjalnie przygotowanego dla niego przez trenera indywidualnego programu treningowego.

Sam oceń zaangażowanie innych czołowych zawodników „Jasiołki”:


Jak widać na powyższych zdjęciach rozgrzewka spełniła swoje zadanie. Bramkarzowi Tomaszowi czapka zsunęła się z rozgrzanej głowy na jej czubek, „na krasnala”. Inni w ogóle zrezygnowali z okrycia głowy.Po kilkunastu minutach na stadionie pojawili się sparingpartnerzy i mecz się rozpoczął. Początek jak to zazwyczaj bywa należał do „Jasiołki Hankówki-Brzyszczki” (w pomarańczowych koszulkach). Gospodarze strzelili też pierwszego gola.  Piłka w siatce. Któż potrafi tak się cieszyć z sukcesu jak Adam? Po zdobyciu bramki zobaczyliśmy prawdziwy hardcorowy taniec radości.
Mimo, że był to sparing, zawodnicy dawali z siebie wszystko. Mecz miał dramatyczny przebieg. Co kilka chwil ktoś wyorywał   głębokie bruzdy na białym polu boiska. Walka toczyła się na lądzie i w powietrzu. Emocje sięgały zenitu, czego dowodziły okrzyki (nie zawsze cenzuralne), które co chwila wyrywały się z ust zapalonych w boju wojowników.
Tomasz „Kosa” – po tym meczu – do końca kariery piłkarskiej może być zapamiętany jako ten, który na boisku przelał krew ku chwale swojej drużyny…
Z wielką satysfakcją postawę swoich podopiecznych obserwował trener Marian. Niemal bez przerwy wykrzykiwał zza „linii” gorące słowa uznania w kierunku dzielnie walczących ze śniegiem, piłką i przeciwnikiem zawodników.
Sędzia w tym meczu nie drukował, bo go nie było. Spotkanie prowadził trener gości – i co trzeba podkreślić – osobiście potrafił zastąpić całą sędziowską trójkę! Swoją rolę odegrał z pełną elegancją, a zarazem z wysokim profesjonalizmem. Dość powiedzieć, że wychwycił wszystkie spalone.
W drugiej połowie doszło do kolejnych wzmocnień. Na placu gry pojawili się: Piotrek, Mariusz i Karol. Piotrek nadał dynamikę akcjom zaczepnym. Karol szybko zaznaczył swoją obecność strzeleniem gola. Mariusz ubrał się w czerń. Wiadomo czarne wyszczupla. Niestety od koloru stroju nie zwiększyła się szybkość tego zawodnika.
Ostateczny wynik można określić jako remisowy (4:5). Wynik bezbłędnie przewidział jeszcze przed meczem Michał. Na pytanie: ile dziś bramek wpadnie? Z charakterystyczną dla niego pewnością siebie pokazał pięć palców. Prorok, czy co? Przypomnijmy tę sytuację:
Zatem, my możemy spokojnie przygotowywać się do pierwszego meczu wiosennej rundy. Znamy swoją siłę, taktyka okazuje się bez zarzutu. Niestety nie można tego samego powiedzieć o Dragonie Glinik Polski. Jak ta drużyna ma osiągać sukcesy, skoro działacze tego klubu podczas tak ważnego sparingu byli zupełnie oderwani od ziemi?… My serdecznie życzymy im powodzenia.
Na koniec wyróżnienia. W subiektywnej ocenie wszystkich obecnych najlepszymi zawodnikami meczu w drużynie „Jasiołki” byli czterej obrońcy: Roman, Mateusz i dwaj Tomasze. Gratulujemy!
Po meczu, na zawodników, trenerów, działaczy i kibiców czekała gorąca herbata. Po jej wypiciu, już indywidualnie, gracze zaszczepiali się garściami skorbolamidów, rutinoskorbinów i polopiryn. Niektórzy wybrali bardziej tradycyjne, doustne środki uodporaniająco-wzmacniające. Autor przesadził z rutinoskorbinem, skoro popełnił taki reportaż.  😉 😆 😀 

Komentowanie wyłączone.