Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

O galicyjskich żandarmach (10). Protest zbiorowy i opór wobec władzy

Dawno nie było tekstu o galicyjskich żandarmach. Przypomnijmy więc znów coś z dziejów tej formacji. W pamiętniku Jana Słomki, wójta spod tarnobrzeskiego Dzikowa znalazłem opowiastkę o tym jak galicyjscy żandarmi radzili sobie z masowymi protestami. Temat to dziś jak najbardziej aktualny. Jest to opowieść o proteście wsi, która nie chciała pozwolić na sprzedaż wygonu, czyli wiejskiego pastwiska. Zapraszam do przeczytania tekstu niewolnego od osobistych dywagacji.  

Przedmiot sprawy

Wygon był wiejski, ale – jak pisze kronikarz – zupełny nieużytek i jednej krowy by na nim nie wypasł. Teren ten jednak jak najbardziej nadawał się pod budowę. Wieś sprzedała więc działkę niejakiemu Józefowi Langowi w 1900 r. Problem pojawił się, kiedy nowy właściciel chciał przejąć plac w posiadanie. „Znaleźli się mędrkowie, – pisze Słomka – którzy nieświadomych prawa i łatwowiernych potrafili wzburzyć i kiedy w oznaczonym dniu wyszedł  na pastwisko geodeta i pełnomocnicy gminni, ażeby Langowi plac odmierzyć i oddać w posiadanie, wyszła podburzona gromada ludzi i nie pozwalali placu odmierzyć, wydzierali paliki, wyklinali itp., więc sprawa musiała iść do sądu.” Sąd napomniał protestujących, nakazywał aby oddali grunt właścicielowi, a skoro nie miał partnera do rozmowy – wezwał Żandarmerię.

Taktyka protestujących

Protestujący, choć Słomka nazywa ich mało pochlebnymi określeniami, przyjęli niegłupią taktykę. Wymyślili oni mianowicie, aby to nie mężczyźni stawiali opór. Na plac spędzono bydło, a stado otoczyły kobiety ze wsi. Przecież żandarmi nie będą bić kobiet! Tymczasem mężczyźni stali nieopodal i tylko się przyglądali.

Na tym przykładzie widzimy, że mimo upływu lat taktyka podczas protestów jest podobna. Dzisiaj również wobec mundurowych stosuje się ten sam „trick”. Stąd często po akcji w szyku zwartym widzimy na ekranach telewizorów płaczące kobiety, oburzone siłowym potraktowaniem. (Niestety jakoś nie słyszałem, by ktoś zadał proste pytanie: dlaczego pani/pan nie zastosował(a) się posłuchał(a) uprawnionych poleceń funkcjonariuszy?).

Taktyka służb państwa

Na miejscu był sędzia, który wzywał do ustąpienia i tłumaczył. Skoro nie pomogło wydał polecenie komendantowi Żandarmerii aby ten kobiety i bydło z placu usunął. Komendant, nie zrobił tego od razu. Podobnie jak dziś – znów padły żądania ustąpienia, uprzedzenie o odpowiedzialności karnej za opór władzy itp. Nie to skutku, więc padła komenda: naprzód!

„Żandarmi – pisze kronikarz – z bagnetami w rękach razem ruszyli: bydło zabeczało, kobiety niektóre omal się nie poprzewracały, w jednej chwili plac był opróżniony, a następnie palikami obznaczony (…)”.

Na fotografii Jan Słomka – zdjęcie ze strony www.podrb.pl .

Nieuchronność kary

No właśnie. Dziś choć świat niby nowoczesny, u nas temat mocno wstydliwy, sprawy ciągną się i ciągną. Wtedy nie było pieniędzy na luksus grania na nosie policji i wymiarowi sprawiedliwości. A może C.K. Żandarmeria potrafiła (mimo braku techniki kryminalistycznej) skuteczniej gromadzić dowody, a sądy sprawniej z tych dowodów wyciągały wnioski? Faktem jest, że sprawę załatwiono „w try miga”. Oddajmy jeszcze raz głos wójtowi z Dzikowa: „Żandarmi dostali nakaz, ażeby winnych aresztowali i kilkoro siedziało po parę tygodni w areszcie śledczym w Tarnobrzegu (…), gdzie tak mężczyźni, jak i kobiety dostali po parę tygodni aresztu i zapłacili około 400 koron kosztów. Do takich nieszczęść prowadzi brak oświaty i ciemny upór.”

Właśnie „brak oświaty i ciemny upór” – tak to nazwał mieszkaniec wsi, zdroworozsądkowo oceniając postawę współziomków, którzy zdecydowali się wystąpić przeciw prawu. W domyśle możemy powiedzieć: sami na takie potraktowanie zasłużyli. Dziś nazwano by to brakiem świadomości prawnej i bezmyślnym sprzeciwianiem się poleceniom funkcjonariuszy. Szkoda tylko, że dzisiaj mało kto w takiej sytuacji nazywa rzecz po imieniu. Nie dość tego – przy każdym tego typu incydencie, wkrótce ze sprawcy robi się ofiarę, a nieuchronnie to nie kara będzie, ale nieuchronnie zajmie się tym wielka polityka.

Na zdjęciu u góry bagnet z pochwą, którego używano do karabinów manlichera wzór 1888/1890. Ilustracja ze strony http://www.dorotheum.com .

 

 

Komentowanie wyłączone.