Nie było przekleństw, ani wulgarnych piosenek. Mieliśmy natomiast śpiewy w rodzaju „Nasze Jasełko” i przeciekawe aranżacje. Tak więc kibicowanie na wysokim poziomie. To moja opinia o dzisiejszym meczu Czarnych Jasło z Igloopolem Dębica. Jasło wygrało 3:1, ale nie o boiskowych zmaganiach piłkarzy dzisiaj, ale o oprawie.
Co prawda wszedłem na stadion z kilkuminutowym opóźnieniem i w kilka minut po ostatnim gwizdku sędziego opuściłem obiekt, tak więc może nie widziałem wszystkiego. Jednak nawet jeśli coś ważnego mi umknęło, to i tak mając dodatkowo w pamięci kilka ostatnich meczów na stadionie przy Śniadeckich – wydaje mi się – mogę ocenić. A ocena jak najbardziej pozytywna: jest coraz lepiej, jak rzekł był kiedyś poeta: „serce roście”.
Fani z trybuny „pod hutą” dziś nie obrażali. Za to było kilka momentów przeciekawych, świadczących o tym, że w tym środowisku nie brakuje artystów (bez cudzysłowia). Najpierw wywieszono biało-czerwoną flagę z napisem: „Powstaliśmy ze zgliszczy” (z charakterystycznym powstańczym „P” z kotwicą). W pewnej chwili, nad nią pojawiła się ogromna flaga z napisem „Nikt nas nie zniszczy”. Do tego zobaczyliśmy efekty wzmacniające przekaz: czerwone ognie podświetlające od dołu, huk rac i trochę dymu.
Tam na meczu skojarzyłem to ze zbliżającym się Świętem Niepodległości, chęcią okazania patriotyzmu i przypomnienia o tragicznych losach naszego miasta w czasie II wojny światowej. Chociaż później trochę rozbawiły mnie, majaczące postacie nad zarysem budynków miasta na dużej fladze, widoczne dopiero po bliższej analizie na ekranie monitora. To zapewne odwołanie – tak to nazwę – do kibicowskiej subkultury.
Trzeba podkreślić, że pokaz ten zrobił duże wrażenie i bez wątpienia był ozdobą meczu. Jeśli nie było tu jakiegoś drugiego dna – to tylko bić brawo.
Pięknie udała się też następna prezentacja manifestująca przywiązanie do klubu. Kilkanaście minut później, ta sama grupa fanów zrobiła czarno-biały pokaz z flagami i balonikami, zakończony strzelaniną. Tak, były wystrzały na koniec, całe serie, ale … pękających baloników. Pomysłowe i zabawne.
A na meczu, mimo tej pory roku sporo młodzieży, w tym przedstawicielek płci pięknej, a nawet spotkałem znajomą rodzinę z dzieckiem. Mówili, że jest fajnie. Czyżby znak nowych czasów? Nie żal dorzucić kilka groszy na dobrą oprawę.
To był ostatni mecz w tym sezonie na jasielskim stadionie. Oto mój typ do tytułu najlepszego zawodnika „Czarnych” mijającego sezonu:
Najnowsze komentarze