Witaj Gościu

Cześć

Cieszę się, że do mnie zajrzałeś. Co to za stronka? Ujrzała światło dzienne latem 2010 r., chyba po prostu z potrzeby pisania. Wrzucam tu teksty przeróżne. Czasem coś urodzi się w danej chwili, to znowu pokażę efekt wielomiesięcznej pracy, gromadzenia różnych informacji, których szukam w książkach, archiwaliach, Internecie… Najczęściej dotyczą historii formacji stojących na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego, ale też dziejów mojej Małej Ojczyzny - miejsca, w którym łączą się trzy rzeki: Wisłoka, Jasiołka i Ropa. To malownicze bardzo, wyjątkowe pod wieloma względami, Jasielskie.

Poziom prac jest różny. Mają one głównie charakter popularyzatorski. Jednak – chciałbym to podkreślić, Szanowny Czytelniku - że moją ambicją jest być jak najbliżej prawdy.

Nie bądź rozczarowany, jeśli okaże się, że linki przekierowujące do innych tekstów nie będą działać. Skorzystaj wtedy z wyszukiwarki,a tekst łatwo znajdziesz. Linki nie działają z tego powodu, że to już trzecia odsłona tego bloga, w innym kawałku internetowej przestrzeni. Poprzednie strony po atakach spamowych musiały być wygaszane.

Ostatnie i polecane

Spod Trzcinicy o bezpieczeństwie we wczesnym średniowieczu

Trzcinica. Pobyt w Karpackiej Troi zainspirował mnie do uporządkowania wiadomości na temat policji zamierzchłych, wczesnośredniowiecznych czasów. Pisanie: „policji” to oczywiście pewne nadużycie, bo terminem tym na tym terenie posługiwano się wieki później. Przecież jednak sprawy bezpieczeństwa wewnętrznego są tak stare jak stara jest władza publiczna. A jak wiemy Słowianie zbudowali grodzisko w Trzcinicy już w VIII stuleciu. Był to główny gród plemienia, w którym przebywała elita władzy, o czym świadczy m.in. znaleziony tu skarb.


Najpierw jednak trochę szerzej o sprawach pogranicza

Dziś ten zakątek kraju, jasielskie i okolice, wydaje się być wyjątkowo bezpieczny. Jest oddalony od najważniejszych szlaków komunikacyjnych, niezbyt mocno   zurbanizowany. Rzeczywiście żyje się tu względnie spokojnie. Ale ta dzisiejsza sytuacja, patrząc z perspektywy wieków jest – można rzec – wyjątkową. Przez stulecia, aż do wieku XIX ludzie tu mieszkający byli wyjątkowym stopniu narażeni na niebezpieczeństwo. Żyli przecież na tzw. pograniczu.

Beskidy stanowią barierę ograniczającą komunikację. Tak patrzymy na to dziś. W przeszłości góry nie dzieliły ale raczej łączyły. Dowodzi tego w swych pracach choćby etnograf Franciszek Kotula. „Stare drogi – pisze – przebiegały terenami wyżynnymi, bo rzeki były nieprzejezdne w związku z rozlewiskami, ze zboczy gór szybko woda spływała.” Dlatego też przy przełęczach, przesmykach górskich, budowano potężne grody i fortalicje. O znaczeniu dróg w powiecie jasielskim świadczy choćby liczba tych średniowiecznych inwestycji, z których najbardziej znane, leżące w południowej części powiatu, to Brzezowa, Mrukowa i Stary Żmigród.

Na naszym pograniczu wiodły ważne szlaki komunikacyjne. Ludzie szukali dróg na wyżynie ale wędrowali wzdłuż rzek, które miały wyjątkowe znaczenie. Przecież nie tylko obronne miejsce i czysta woda na wzgórzu ale niewątpliwie też zbieg trzech rzek: Ropy, Wisłoki i Jasiołki, zaważył na lokalizacji grodu w Trzcinicy.

Rzut oka ze strażniczej wieży

Kiedy po raz pierwszy wyszedłem na Wały Królewskie w Trzcinicy skierowałem swój wzrok na południe. Podobnie jak w moim przypadku, dawni trzciniccy strażnicy co dziennie spoglądali w tamtym kierunku. To od południa często nadciągały nieprzyjacielskie wojska. Trzcinica ma świetne położenie strategiczne. Kiedy spojrzymy na południe to pomiędzy wzgórzami roztacza się widok doliną Wisłoki właśnie wprost na te wspomniane tereny, na horyzoncie nieco górują jakby trzy wzniesienia – rzut okiem na mapę i widzimy, że to właśnie góry w okolicach Żmigrodu – brama do źródeł Wisłoki i płynącej ku Dunajowi Topli: na Słowację, na Węgry…

Z wieży strażniczej grodu w Trzcinicy wzrok sięgał więc daleko, hen ku Beskidom. Jeśli straże znajdujące się na np. na górze Golesz, pomiędzy Żmigrodem a Kątami, dały ogniem znak, w porę powiadamiając o zbliżającym się niebezpieczeństwie, kniaź,  czy kasztelan na Trzcinicy miał wiele godzin aby zabezpieczyć ludność i przygotować się do obrony.

O losach tej krainy i dawnych Słowianach

Kiedy przybyli tu Słowianie? – Dokładnie nie wiemy, ale w VIII wieku na pewno już tu byli zupełnie dobrze zorganizowani. Większość historyków uznaje, że w IX wieku ziemie dzisiejszego powiatu jasielskiego wchodziły w skład Państwa Wiślan. Po jego upadku, odnotowanym w tzw. „Legendzie panońskiej” teren ten znalazł się w strefie wpływów Wielkomorawian, po nich – do schyłku X wieku – najprawdopodobniej rządzili tu Czesi. Wreszcie w ostatnich latach panowania Mieszka I lub na początku rządów Bolesława Chrobrego Małopolska weszła pod panowanie Piastów. Koniec Trzcinicy to lata 30. XI wieku. Po latach potęgi Bolesława i Mieszka II, następuje czas najazdów sąsiadów na kraj, upadku znaczenia kraju, a następnie reakcji pogańskiej. Po zniszczeniu grodu nad Ropą, czołowe miejsce w  okolicy należy przyznać wzrastającemu na znaczeniu Bieczowi, a na terenie obecnej jasielszczyzny, moim zdaniem – Żmigrodowi.

Słowianie pierwotnie żyli w oparciu o strukturę rodową. Feliks Konieczny w „Dziejach administracji w Polsce” pisze, że jeśli warunki były odpowiednie, wszystkie rody pochodzące od wspólnego przodka pozostawały w sąsiedztwie uznając władzę głowy rodu. Pokrewne rody tworzyły zaś większe całości – plemiona. W pierwszym okresie plemię od plemienia starało się odgrodzić i zabezpieczyć od ataku, jak tylko się dało. Dochodziło bowiem do łupieżczych napadów. W związku z tym wzmacniała się władza naczelników plemion, których znaczenie rosło. W sytuacji zagrożenia najazdem coraz liczniejsza stawała się drużyna książęca, która musiała czuwać w pogotowiu wojennym.

Wreszcie wzrastało znaczenie grodów, które miały funkcje tzw. refugialne. To znaczy, że służyły ludności jako schronienie w warunkach zagrożenia zewnętrznego. Takie funkcje spełniał gród w Trzcinicy, takie przypisuje się również grodzisku Walik w Brzezowej.

Zajrzyjmy do opola

Ze Słowianami wiążą się pojęcia zadrugi i opola. Pierwszy termin częściej odnoszony jest do Słowian południowych, ale nie tylko. Zadruga to nazywając najogólniej  wielka wspólnota rodzinna wywodząca się od wspólnego przodka. Ta mała społeczność składająca się z kilkudziesięciu osób gospodarowała wspólnie, ściśle określony był w niej podział ról, a na jej czele stał naczelnik (głowa), przy czym najważniejsze decyzje podejmowała rada składająca się z wszystkich dorosłych mężczyzn. Zmiany społeczne miały dalej iść od tych wielkich rodzin, kilkupokoleniowych, w stronę rodzin mniejszych i powstawaniu wielorodzinnych osad, ale długo spokrewnionych i gospodarujących wspólnie.

Przyjrzyjmy się opolu, o opolach szeroko rozpisywali się polscy historycy. Opole to już liczniejsza społeczność zajmująca teren według niektórych do 250 km kwadratowych, inni podają sporo więcej, nawet 900 km kw. W jej skład wchodziło kilka do kilkanaście osad (wsi), a podstawą było wspólne użytkowanie pola.

Ile było takich wspólnot na terenie dzisiejszego jasielskiego? Na to pytanie nikt chyba do tej pory nie udzielił odpowiedzi. Może jedno? Dziś cały powiat jasielski obejmuje obszar 831 km kw. W czasie plemiennym, i później w okresie największej potęgi Trzcinicy pewnie tak było, większość tego terenu wchodziła w skład jednego organizmu politycznego. Jednak pierwotnie opoli mogło być nawet kilka. Patrząc na uwarunkowania terenowe, komunikacyjne, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że np. w okolicach Żmigrodu mogło istnieć odrębne opole, oddzielające się od północnych i zachodnich sąsiadów Wisłoką oraz wzniesieniami nad Majscową i Łajscami. Żmigród był pierwszym ośrodkiem, do którego docierali goście z południa, a więc o wyjątkowym znaczeniu politycznym i gospodarczym. O jego znaczeniu świadczą choćby dane z pracy Józefa Garbacika, poświęconej gminie Tarnowiec, w której wskazuje na  wyjątkowo wysoki poziom zaludnienia żmigrodczyzny w średniowieczu (za Kazimierza Wielkiego Jasło – 336 mieszkańców, parafia Tarnowiec – 168, Stary Żmigród – 864). O znaczeniu tego terenu przekonują fakty historyczne, wspomnijmy tu choćby, że Żmigród, jako wyodrębniona własność, oddany został w ręce sławnego rodu Bogoriów ze Skotnik (w ich rękach był 150 lat po upadku Trzcinicy), a klucz żmigrodzki sięgał daleko poza obszar dzisiejszej gminy Nowy Żmigród (posiadali m.in. Jasło, Zręcin i Duklę) .

Można rzec, że pierwotnie opole rządziło się swoimi prawami. Nie istniała własność osobista, którą dziś nazwalibyśmy „prywatną” ale podstawą była wspólnota rodowa. Cała społeczność wspólnie gospodarowała, wspólnie uczestniczyła w obrzędach religijnych, itp. Władzę sprawował wiec, czyli zgromadzenie wolnych mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Istniała też instytucja rady starszych, do której wchodzili najczęściej starsi, czy naczelnicy rodzin.

Dbałość o sprawy, które obecnie nazwalibyśmy policyjnymi, stanowiły głównie domenę samych opoli. Podobnie jak o gospodarowanie w polu, wolna społeczność opola wspólnie dbała o bezpieczeństwo. We własnym gronie rozstrzygano wszystkie związane z tym sprawy. Ale co nader istotne – podstawową zasadą była  odpowiedzialność zbiorowa opola na zewnątrz.

Krwina zwana też wróżdą

Jeśli doszło do zabójstwa wewnątrz wspólnoty, opole rozstrzygało sprawę według własnej tradycji. W ściganiu złoczyńcy pokrzywdzony mógł liczyć przede wszystkim na członków rodu i plemienia. Sytuacja komplikowała się, kiedy skrzywdzono członka innej wspólnoty. Kwestię tę regulowała tradycja, która hołdowała właśnie  zasadzie odpowiedzialności zbiorowej opola i dawała prawo rodom do pomsty. Feliks Konieczny nazywa je „krwiną” według zasady: „krew za krew, śmierć za śmierć.” Inni stanem wróżdy (np. Juliusz Bardach).

Odpowiedzialność opola znajdowała swój wyraz w obowiązku wydania sprawcy danego ekscesu mścicielom. W przypadku zabójstw i braku zgody, zwyczaj ten powodował rozległe skutki. Członkowi rodu, do którego przynależał zabity przysługiwało prawo, a nawet obowiązek pozbawienia życia kogoś z rodu zabójcy.  Kiedy zabity został ktoś z tego rodu wina zostawała „zmyta”. Powodowało to następujące po sobie krwawe pomsty, mściciele stawali się zabójcami, co dawało kolejny powód rewanżu, zabójstwa  mogły mnożyć się z pokolenia na pokolenie.

Śladem za złoczyńcą

Ważna dla spraw bezpieczeństwa była instytucja śladu. Polegała ona na tym, że opole miało obowiązek podjęcia pościgu za sprawcą przestępstwa i wydania go mścicielom. Jeżeli pościg za złoczyńcą dotarł do danego opola, opole to włączało się do działań pościgowych do granicy opola następnego.  Mieszkańcy mieli obowiązek wydać sprawcę jeśli tu znalazł schronienie. Ponadto zobowiązani byli udostępnić domostwa umożliwiając przeszukanie. Jeśliby ściganego nie wydano – cała wspólnota ponosiła zbiorową odpowiedzialność.

Co na to książę?

Pierwotnie książę tworząc prawo i dbając o jego respektowanie działał w oparciu o bardzo skromny aparat władzy. Dlatego zajmował się jedynie sprawami najwyższego znaczenia. Władza książęca w niewielkim stopniu ingerowała w sprawy opoli, również w odniesieniu do spraw bezpieczeństwa i ścigania złoczyńców. Można w uproszczeniu przyjąć, że książę interesował się przede wszystkim ściąganiem wszelkich przysługujących mu danin, bezpieczeństwem zewnętrznym oraz ochroną własnej osoby i swojej rodziny. Ale też jego rolą było zadbanie o bezpieczeństwo na drogach, w grodzie i powstających później targowiskach. Trzeba jeszcze na marginesie dodać, że funkcje administracyjne, policyjne i sądownicze długo jeszcze nie były rozdzielone.

Jednanie, główszczyzna i stróża

Co do wróżdy, to dopiero Kościół spowodował ograniczenie tego prawa, domagając się reakcji władz publicznych. Dzięki temu, władza publiczna zachęcała do tzw. „jednania”, wróżdę zamieniono na kary publiczne i na odszkodowania pieniężne. W Polsce już na początku XI wieku wprowadzono tzw. główszczyznę, czyli odkupienie winy za zabicie człowieka poprzez złożenie okupu jego rodowi.

Z biegiem czasu władza państwowa zaczęła przejmować funkcje policyjne. Wyznacznikiem tego, w przypadku wróżdy, było wprowadzenie składanego przez winnego zabójstwa, okupu władcy, co  podkreślało potępienie przestępstwa przez księcia. Dopiero później – wraz z rozwojem sądownictwa państwowego –  wyznaczono za te czyny karę śmierci i więzienia. Instytucja śladu zanikła dopiero w XIV wieku.

Skoro książę przejmował na siebie coraz więcej spraw policyjnych, rozwijał się aparat administracyjny, służbę strażniczą, czyli tzw. stróżę przejmowało w coraz większej mierze rycerstwo. Natomiast ludność zwalniano z obowiązku służby na rzecz bezpieczeństwa i ścigania złoczyńców nakładając w zamian zwany właśnie „stróżą” podatek.

Epilog

Przejmowanie obowiązku stróży przez władze publiczne, skutkowało budową uzbrojonych oddziałów straży, powoływania ludzi specjalizujących się w ochronie, utrzymaniu porządku i ściganiu przestępców. Wykonany został pierwszy duży krok  w stronę policji.

Nazwałem ten ostatni tu rozdział epilogiem. Ale jakoś mi ta nazwa nie pasuje. Przecież tak naprawdę to co prawda koniec ale pierwszego rozdziału o bezpieczeństwie i służbach policyjnych regionu jasielskiego. Może w przyszłości  będą kolejne… Wiele zależy od tego czy będzie coś co zachęci tak, jak otwarcie skansenu w Trzcinicy.

Komentowanie wyłączone.