Przynosimy palmy z kościoła, a czy wiemy co dalej z nimi zrobić? Nasi przodkowie wiedzieli. Palma symbolizuje odradzające się życie, jej poświęcanie to stara tradycja. Wywodzi się ona aż z średniowiecza. Przetrwała nie tylko w Polsce ale też w Austrii i Niemczech. O obyczajach z tym związanych w powiecie jasielskim, ponad 100 lat temu, pisał ksiądz Władysław Sarna. W tamtych czasach Niedzielę Palmową nazywano „Kwietnią Niedzielą”.
Dziś kupujemy palmy w sklepach lub na targu. Kiedyś mieszkańcy regionu jasielskiego sami robili palmy. Miały one o wiele większe rozmiary niż dzisiejsze. Sarna pisze, że w jego Szebniach sięgały nawet 4 metrów wysokości, a robiono je z rosnącego na stawach kwiatu szuwaru, gałązek wierzbowych i jałowcowych. Gałązki obwiązywano batogami wokół drążka.
A do czego służyła poświęcona palma? Okazuje się, że miała ona wielorakie zastosowanie, ludzie wiedzieli jak nią zażegnać grożące plagi i przyczynić własnej pomyślności. Ksiądz Sarna opisuje „palmowe obyczaje” wśród ludu w następujący sposób.
„Po poświęceniu obchodzą z nią trzy razy dom i uderzają po trzy razy o każdy węgieł, aby nie było pcheł i innego robactwa, poczem omiatają nią krowy, aby się ich zaraza nie chwyciła i w stajni ją zostawiają, dla zabezpieczenia bydła od zarazy. Miejscami, każdy z domowników połyka po jednej, tak zwanej bazi, tj. pączku z gałązek wierzbowych, aby nie miał bólu gardła (parafia szebieńska). Bagniętami kadzą podczas grzmotów, błyskawic i gradu. Palmą posługują się pastuchy, kiedy wyganiają bydło po raz pierwszy w pole. Również batoga, którym była palma związana, używają do tego samego celu.”
Na fotografii Zuzia: Zuzia trzykrotnie obeszła z palmą dom uderzając w każdy narożnik, bo nie cierpi, gdy w jej pokoju pojawia się pająk.
Najnowsze komentarze